Scianus rozpierduchy nie bedzie, ale pogrzebalam w szufladzie i wyciagnelam cos
w barwach jesieni, z ostatniego weekendu wrzesnia...
Wiem, ze w HP jest miejsce na relacje
z kazdej podrozy, nawet niezbyt dalekiej,
wiec postanowilam podzielic się z Druhnami fotorelacja z miasta Łodzi...
przeciez to tez, w moim wypadku, „zagranica” ... wojewodztwa...
Może ktos uwaza, ze w Lodzi nie ma co ogladac, ze to nudne, brudne i szare, „fabryczne” miasto...?
Ja jednak jestem innego zdania...
Kazde miejsce na Ziemi może być CIEKAWE, kiedy przyjrzec mu sie bez uprzedzen,
a PIEKNE, gdy zalozyc sloneczne (czyt. rozowe) okulary.
Tak było w moim wypadku...
pogoda piekna, od piatku do niedzieli (tylko w sobote rano mgla jak mleko),
sprzyjala zwiedzaniu miasta i robieniu zdjec...
Żeby nie zanudzac podam tylko w punktach, co w Lodzi „zaliczylam” i po czym zostal mi niedosyt tak duzy,
ze już chce mi się pojechac TAM jeszcze raz....
1. Jazda autostrada z Poznania przez Konin, Zgierz do Lodzi.
Autostrada pusta, tylko na punktach oplat tworzyly sie male “kolejki”
2. „Meta” u rodziny w kamienicy z 1938 roku, z dzialajaca do tej pory winda, wiedenskiej firmy Wartheim.
Patrzac na to wytarte miejsce na podlodze, mialam wrazenie, ze stapam po sladach dawnych mieszkancow tej kamienicy
.
I zamglony poranek na balkonie, z widokiem na jeden z parkow (a wlasciwie bez widoku), których Lodz ma wiele
3. Czterogodzinny spacer ul. Piotrkowska, od pl. Wolnosci do ul.Pilsudskiego (tzw.Mahattan) i z powrotem
Pomnik Tadeusza Kosciuszki na tle bezchmurnego nieba, na srodku Placu Wolnosci
Ulica Piotrkowska troche przypomina Lwow i w kolorycie i ... stanie utrzymania:
Secesyjne kamienice,
podworka,
balkony,
bramy zamkniete lub bramy otwarte na przestrzal, z dlugimi sieniami
detale
Tym jednak, co odroznia ulice Piotrkowska od kazdej innej na swiecie, sa „ergonomiczne” pomniki
ludzi zwiazanych z tym miastem.
Oto kilka z nich:
Julian Tuwim siedzacy na laweczce przed Urzedem Miasta Lodzi,
odwraca glowe od widoku obskurnego „bloku” po przeciwnej stronie ulicy
Stefan Jaracz, któremu dalam do potrzymania moja laske, kiedy robilam mu zdjecie
Fortepian Artura Rubinsteina „ukradl“ mi 2 zlote. Nie umialam go zaprogramowac!
Ale Panu Arturowi mogę wszystko wybaczyc...
On przeciez był kiedys malym, lodzkim chlopcem, sklonnym do figli, a Jego gry mogę posluchac z plyt
cdn.