Boze jestescie kochani,wspaniali...
Nie mam dobrych wiesci...Beata nagle zmienila nasze plany. do spotkania tez nie doszlo.Nawet wczoraj nie mialysmy jak porozmawiac i dzis tez jest bardzo zajeta...Pisze sms-y do niej.Obiecala ,ze dzis jak wszystkie sprawy zakonczy to da mi znac...
Ogolnie jestem zalamana .Czuje ,ze dzieje sie cos zlego,ze cos ukrywa przede mna.Z czwartku na piatek w nocy zadzwonila i nie byla to przyjemna rozmowa.Uslyszalam wiele przykrych slow.Nie wierzylam w to co slyszalam .Nie moglam uwierzyc ze mowi to moja Kochana Beatka.To byla trudna rozmowa.Gdy zakonczylysmy rozmowe zaczelam plakac jak dziecko...Nie moglam spac tej nocy.
Rano wstalam i jak zwykle pierwsza mysl zaprowadzila mnie do telefonu chcialam sprawdzic jak sie czuje,ale nie zdazylam .Napisala mi sms-a ,ze bardzo przeprasza mnie za slowa ktore powiedziala ,ze jest jej bardzo przykro i zebym jej wybaczyla,ale ja nie moge jej wybaczyc bo nie umiem sie gniewac na nia.Owszem zabolalo to bardzo ale zwalilam to na chorobe .Poprostu czasami tak jest ze trzeba sie wyzalic a nawet zranic bliska osobe ,zeby poczuc sie lepiej...
Natomiast martwi mnie to wszystko.Chodzi mi o nasze spotkanie.Wie ,ze w poniedzialek wracam na stale juz do Polski i bardzo chce sie z nia spotkac a ona wciaz zmienia zdanie.Ale dzis jej oznajmie ze musi sie ze mna spotkac i juz ,ze predzej nie wyjade
No przeciez nie moge jej tak poprostu zostawic...