przez gross So, 28.04.2007 19:11
TRYLOGIA NA POŻEGNANIE
Telefon milczy
Telefon milczy
Jedna tylko filiżanka na stole
Róża niczyja
Serce daleko bo obok
Prawda tak jasna że nieludzka
Kalendarz się nie spieszy
Nawet fiołek na odczepnego
Jeszcze jest ale świata już nie ma
Aniele Boży Stróżu Mój
Zmówmy pacierz
Bo miłość nie żyje
(Jan Twardowski)
Rozpacz mi się kończy
Jeszcze raz dla ciebie z rąk
wymykają mi się kwiaty.
Zamiast strzępów - bo z tych mąk
mógłbym drzeć na sobie szaty.
Mógłbym, proszę ciebie, rwać
włosy, co je mam nieduże,
lecz cóż by to mogło dać?
No więc niech już będą róże...
Więcej słać nie będę róż
i wierszyków z siebie sączył,
no bo, proszę ciebie, cóż?
- Rozpacz mi się kończy...
(Jeremi Przybora)
Język- tarcza
Boże, jak trudno wypowiedzieć
to, co leży na sercu. Jak
trudno zamienić słowo „szczerość”
na zdanie: „jestem bezsilny,
nie wiem, co robić, tracę
orientację”. Maski
pozory, kłamstwa.
(Julian Kornhauser)