Dla Jasnookiego Zucha MC wierszyk.
Stefek Burczymucha
Maria Konopnicka
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha...
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... To dostoję!
Wilki?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokroję!
A te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
Lew!... Cóż lew jest - kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk?... Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!...
(Brysia mijam zaś z daleka,
bo nie lubię, gdy kto szczeka!)
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadę,
I nie będę Stefkiem chyba
Jak nie chwycę wieloryba! -
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały.
Aż raz usnął gdzieś na sianie...
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, a tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi -
Pędzi, jakby chart ze smyczy...
- Tygrys, tato! Tygrys! - krzyczy.
- Tygrys?... - ojciec się zapyta.
- Ach, lew może!... Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi...
- Gdzież to było?
- Tam na sianie,
Właśnie porwał mi śniadanie...
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... A tu myszka mała,
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!...
MC - prezent z Barcelony za Marka R będzie. Na pewno nie Salvador. Nie martw się. To zupełnie nie moje klimaty.
Małgosiu M - jak to zrobiłaś, że tak szybko masz tę płytę? No, no, teraz to mnie zamurowało (zaścianowało:)! Randy podsyłaj:
masz@skrzynka.pl
¦ciana - z tym kolegą to tak właśnie myślałam, że to wędka. Ale jak już sama napisałaś, że to wędka, to teraz myślę, że ty chcesz, abyśmy my myślały, że to wędka, a to może wcale nie być wędka. Uffff. Grejs - chyba jej nie upilnowałaś:))
Aaaa i w tych śmieciach to butelek po nalewkach nia ma! Wszystkie jeszcze pełne? Nie wierzę!
Pa pa