przez o. Śr, 15.06.2005 14:36
Cudny dzień... Fantastyczny! Wręcz fantastycznie cudny! Najpierw przez 3h na uczelni, czekając na informatyka, spędzałam konsktruktywnie czas na układaniu pasjansów. Następnie po 3h pojawił się informatyk, ale został przechwycony przez niewyżytą i spragnioną panią doktor, która jak zwykle miała "kilka drobniuteńkich problemów"... jak zawsze! Więc siedziałam i słuchałam zza ściany jak mu na uszko coś szepcze i chichocze sie przy tym jak blondynka... Już się zaczełam zastanawiac nad tym, że ona chyba celowo sobie coś tam w tym komputerze psuje by go podrywać, bo wiecznie ma jakiś problem i do niego wydzwania by przyszedł. A ja przez tę godzinę uwodzenia informatyka, pojęłam fascynującą grę pt. POKER na swojej komórce. Informatyk w końcu przyszedł i zaczął się bawić komputerem, ja w tym czasie zrobiłam szczegółowy przegląd swoich paznokci i z pasją zaczełam sie przyglądać swoim rozdwajającym się końcówkom włosów. Pod koniec 5 godziny pan informatyk rozkosznie przyznał się do tego, że nie potrafi mi moich danych przerzucić na excela, bo komputer się zawiesza... a mnie się zawsze wydawało, że informatycy są właśnie od niwelowania takich drobnych problemów jak zawieszanie sie komputera.... Więc ja również się uśmiechnęłam i stwierdziłam, że ja to w takim razie pieprzę i idę do domu. Jeszcze po drodze sprawdziłam pocztę i teraz mam dylemat, bo niestety nie wiem jak mam w ciągu 1 dnia, a tak dokładniej już połowy dnia, zebrać dowody na to że dobrze pracowałam i sobie pojeżdzić po Legionowie, Żyrardowie, Milanówku, Warszawie... Jakieś 10 miejsc... Zwłaszcza, że jak się okazuje, raporty otrzymywane kazdego dnia, w których jest dokładny opis mojej pracy przez kierowników miejsc w których byłam wraz z ich podpisami, nie są dowodem na to, że w ogóle byłam tam i pracowałam... Uroczo :)))))))))))))))