kiedyś często o tym myślałam... o stanie umysłu – że skoro mam umysł, to chciałabym umieć wprowadzić go w taki stan, żeby był darem, a nie udręką.
Częściej jednak bywa udręką.
Umysł jest darem. Wyjątkowy umysł jest darem wyjątkowym. Lubię malarstwo agresywne*, taki stan umysłu miewa Mariolka Żylińska-Jestadt. Lubię więc jej malarstwo.
Taki stan umysłu miewa też zapewne Malwina Wędzikowska – jej kostiumy w parze z umysłem Maryli Rodowicz anektują niezły kawał przestrzeni, a wraz z nią - inne umysły. Czasem także mój.
I nie jest ważne, czy się to komuś podoba czy nie, czy jest akceptowane czy odrzucane. Ważne, że bierze w niewolę.
Lubię więc taką agresję, taki umysł, który anektuje mój umysł, bierze go w niewolę i wprowadza w inny stan. I poddaję się temu z upodobaniem
Krystyna Janda... wchodzi na scenę i JEST. Anektuje tę scenę natychmiast i natychmiast całą. Też natychmiast jej stan umysłu bierze w niewolę niezły kawał widowni, ulicę za ścianą teatru, ludzi, którzy akurat szli w deszczu, zatrzymali się i czytają afisz... Więc bierze w niewolę dalej - trochę Warszawy, Polski i dalej, na północ, aż po malachitowy las, bo akurat oglądam "Boską"...
*agresja - słowo użyte dla podkreślenia pozytywnego, niezwykłego zjawiska, które ma pozytywny, rozwijający wpływ na ludzi