Na początku nie wiedziałam za bardzo, jak się czuć. Po raz pierwszy w moim istnieniu poczułam coś takiego. Było to dziwne rozbicie, nie umiem tego opisać, zostałam rozbita na kilkadziesiąt głazów i czuję się każdym z nich. Ale emocjonalnie związałam się tylko z jednym. I podświadomie czuję, że chyba nim zostanę. O wiele trudniej jest utrzymać Najwyższe Doświadczenie. Może kiedyś o tym opowiem. Czułam więź z każdym „moim” głazem, dlatego odezwałam się całkiem zwyczajnie do głazu, który po kilku latach spoczął obok mnie.
- Skąd pochodzisz?
A głaz popatrzył na mnie zdziwiony i powiedział: - Przecież jesteś moja maglaną siostrzyczką! Niezbyt się znaliśmy, byłam bardzo mała. A ty, widzę, już się podzieliłaś.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po raz pierwszy rozmawiałam z kimś, kto był mi bliski.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię spotkałam – może zdziwi was tak oficjalny przejaw radości, ale skały są bardzo... zatwardziałe i przeważnie okazują swoje emocje w sposób bardzo powściągliwy.
- Ja też, choć nie byłyśmy osobno. Tyle że ja byłam ciągle magmą, a magma nie powinna rozmawiać ze skałą, bo to jej przypomina o starości.
- Wiem, wiem, i dlatego od pewnego czasu jestem samotna. W ogóle to od mojego rozbicia czuję się tak niezorganizowana, nie potrafię się znaleźć.
- Rozumiem, to chyba czeka każdą z nas.
- Wiem i żal mi, jak pomyślę o tobie. Wiesz co? Popraw mi humor, opowiedz coś.
- Żeby cię rozbawić czy wzbogacić?
- Chyba potrzebne mi to drugie – odparłam powoli.
- Dobrze.