Rozdział I Ogłoszenie
Panna Anne Hope zawsze zaczynała dzień w ten sam sposób, najpierw piła mocną herbata, jej faworytem był Earl Grey, później jadła mały posiłek i skończywszy jeść jeszcze raz racząc się herbata otwierała gazetę. Jakie było jej zdziwienie gdy w dziale Ogłoszenia drobne gazety Sunday Times znalazła krótką notkę.
Pani Henrieta Hopkins proszona jest o telefon
pod numer 68576575646 w sprawie tylko jej znanej.
A
Panna Hope znała Henrietę od kilkudziesięciu lat, były sąsiadkami i zawsze uważała że w złym guście jest prośba o telefon w ogólnokrajowej gazecie zwłaszcza w porze gdy spożywała pierwszy posiłek, przekręciła powolnym ruchem stronę i zdała sobie sprawę że patrzy na to samo ogłoszenie w dziale Sprzęt ogrodniczy, przewróciła stronę i znowu w dziale Zwierzęta i artykuły zoologiczne dostrzegła tą samą notkę
Pani Henrieta Hopkins proszona jest o telefon
pod numer 68576575646 w sprawie tylko jej znanej.
A
Widocznie komuś tak bardzo zależało na kontakcie z biedną Henrietą że wykupił ogłoszenie w każdym dziale gazety
- Cóż za rozrzutność - westchnęła Panna Hope zabierając do rozpoczętej wczoraj robótki ręcznej, w tym samym czasie jej służąca Susan weszła by zebrać talerze, Panna Hope nigdy nie pochwalała rozrzutności nieznanych jej osób. Według niej człowiek powinien przechodzić przez życie z godnością która rzecz jasna charakteryzowała pannę Hope. Była kobietą dobrze po sześćdziesiątce, pulchną i rumianą, jej płomieniście rude włosy w ostatnich latach przyprószyła siwizna a niezwykle jasną skore która się szczyciła zdobiło teraz kilka zmarszczek pod oczami i w okolicy ust. Ubrana była mimo wczesnej pory bardzo elegancko, fiołkowa spódnica sięgała jej za kostki a liliowy żakiet ukazujący śnieżnobiałą koszulę na wysokości szyi przyozdobiony był perłami. Siedziała właśnie z robótką na rekach kończą kolejny ścieg zadzwonił dzwonek, wstała otrzepała pieszczotliwie kłębki wełny z kolan i podeszła do drzwi. Przed domem stał niski mężczyzna o sterczących krótko przystrzyżonych włosach w brązowej tweedowej marynarce
- Policjant - pomyślała Panna Hope chwytając za klamkę by otworzyć drzwi.
Mężczyzna ukłonił się lekko
- Panno Hope, przepraszam że przeszkadzam o tak wczesnej porze, czy mogę wejść? - zapytał niepewnym głosem
Kobieta zlustrowała go wzrokiem i przesunęła się aby mógł wejść - Proszę
- Nazywam się kapitan Garrett Needle, przychodzę w bardzo nieprzyjemnej sprawie – zamilkł na chwilę- pani sąsiadka Henrieta Hopkins nie żyje - Przerwał patrząc jej w oczy
Panna Hope wzięła głęboki łyk powietrza i opadła na sofę, dłonią wskazała mężczyźnie by usiadł
Jak to się mogło stać? - Powiedziała z urywanym oddechem, jej bujna pierś falowała z każdym zaczerpniętym haustem powietrza,
Jej syn znalazł ją w kuchni, postrzeliła się w głowę, obok niej zabezpieczyliśmy broń - przerwał zastanawiając się co powiedzieć - czy może widziała pani coś, może o czymś słyszała... - zamilkł widząc twarz Panny Hope jej oczy wpatrywały się w niego z naganą - - Mogę zapewnić że moja przyjacióła pani Henrieta Hopkins była osobą całkowicie normalną