W koncu tez z lekka obrazona, ze Pani taka niezachwycona moim zachwytem nad Nia, przynioslam Pani kawe i „do widzenia”. „Do widzenia”. A potem obejrzalam film w kinie i rzeczywiscie byla to komedia z przeslaniem. W koncowej scenie stoi Pani na lace, ciagle w siermiedze, i spiewa podniosla piesn.

Jeszcze o ulubiencach/idolach/milosciach. Maz pracujac, slucha przez internet polskiego radia (‘polska stacja’ czy ‘polska muzyka’, cos takiego). Jak akurat siedze w swoim kacie, to slucham razem z nim. Do tego monologi i dialogi. Leci Urszula z ‘dmuchawcami, latawcami’.
- Kiedys troche sie w niej podkochiwalem...
- Myslalam, ze w Umer i Belindzie Carlisle...
- ... Ty to myslisz, ze ja to mam takie male serce jak ty!
Moze i male, ale wierne. Dlatego tez musze

Pani Krystyno, dobrego weekendu, M., z malym, ale wiernym sercem.