przez Ściana Śr, 15.09.2010 09:49
No to dla rozgrzewki, jabluszenenka. /tylko, zeby zwolennicy-inaczej wierszenki nie zrobili z niej jesiennej szarlotki, hi hi. Skrolowac! Skrolowac!/
SZUKAŁEM CIĘ WŚRÓD CZTERDZIESTU PIĘCIU JABŁEK (pan Steve Jobs potrzasa drzewem a jabluszka leca! O nowej myszce Druhny slyszaly? Podobno CZAD.) /Pan Fizyk zastanawia sie dlaczego Stiw potrzasa drzewem. Toz wystarczy dotknac kory drzewa. Jak bawimy sie w multi-tasking-touching, to na cholerkunie nam myszka? Phi/
Szukałem Cię wśród jabłek, czereśni, pomarańczy, (prosze zauwazyc, ze drozdzy na poszukiwania nie zalowal, zaczal na wiosne a jesienia dalej szukal) /tylko zeby go zima nie zaskoczyla, jak drogowcow w Kraju-Raju/
Na łące nad jeziorem, gdzie wodna nimfa tańczy, (eee tam nimfa, Albercia jak malowana, a ten nie rozpoznal, phi. No co jest?! Rysopis zgubil czy jak?) /a to Albercia jest WANTED? No kUn by sie usmial/
W księgarniach i kwiaciarniach, wpierw słowa potem kwiaty (to ksiegarnie jeszcze istnieja? A ja myslalam ze teraz to juz tylko beda ksiazki na I-buku!) /Emciu, przybij piatke, tfu, uszodol. Audiobukom glosno i kategorycznie mowimy TAK. To tak a propos spraw zaleglych w Korespondencji/
I miałem z tym szukaniem prawdziwe cztery światy. (dla mnie sprawa poszukiwan jest WOGOLE niezrozumiala, Co ma wisiec nie utonie a co ma sie znalezc to juz w tym glowa Sw Antka, znaczi si LOSU!) /Sw Antoni, jak nic, ma multi-touching GPS, ne?/
W kabałach i pasjansach i tam, gdzie wszystko znika (KONKURS! Gdzie wszystko znika?) /…verbum perdo… Co wygralam?/
I w kinie na seansach i w Górnych gdzieś Ustrzykach, (a to w Ustrzykach jest kino? Pierwsze slysze. Widzisz Bronia a tak Ci sie nudzilo w Bieszczadach ubieglego roku, hihi...) /Kino “Orzel” w Ustrzykach Dolnych, czek. Pewnie Broni repertuar nie podpasil, hi hi. IdO i idO i nic nie grajO. Auuuccc!/
Szukałem w poczekalniach, na wszystkich dworcach świata, prosze o liste 14 najslynniejszych dworcow swiata. Ja od siebie dam ten na ktorym umieral Miszcz Lew. Astopowo-Kaukaz.) /”The Last Station”, ma si rozumiec. Od siebie dodaje Gare Saint-Lazare w Paryzu. Manet, Monet, Cartier-Bresson/
Pytałem listonosza, wróżbitę i prałata. (przepraszam bardzo, ale Albercia sie z klerem nie zadaje! Po co sowie bedzie zycie komplikowac, ne? Luzna babka jest!) /i poleciala do spowiedzi. Dwulicowa bzdziagwa/
A gdy mnie już widziałeś, na wiecznie zielnej łące, (tu zielna laka, tu zielna laka, jak mnie slychac? Odbior!) /z gory uprzedzam, ze Hobbitu majO zakaz zaciagania sie. Toz mlodziez czyta!/
Ktoś nagle zakrył Księżyc, a potem zgasił Słońce, (O! Chmury przyszly, zaraz bedzie padal deszcz.) /zaraz tam deszcz! Co Slonce nie moze sobie trochu pochlipac?/
A gdy mnie już widziałeś, w obłoku jeszcze sennym, (tak jest ulubione sposoby podrozowania Alberci. Wylania sie z obloku jako ta Venus z morskiej piany.) /Oblok senny, znaczy si nikt nie zauwazyl wyjscia smoka. Chrap, chrap/
Ktoś nagle zgasił Słońce, i potem zakrył Księżyc. (sprzyjajace warunki pogodowe. Czytaj: zblizamy si do tej no...., PUENTY!) /”ciemnosc widze ciemnosc”, juz juz….przyprowadzam sie do porzadku, cytatenki dozwolone sa tylko w wersji zakamuflowanej/
Szukałam Cię na morzu, wypatrywałam w górach, (taterniczka i zeglarz w jednej osobie. Znaczi si, nasza!) /Kangurzyca siedzi na plazy. Czeka na zielona butelke, zwana podaj dalej/
Pod ziemią Cię szukałam i w umazanych chmurach, (w klombie tylko Hobbitu grzecznie przycupnely. ObskubujO bukiet lososiowych mieczykow.) /Maszmuniu kocha Hobbitu, Maszmuniu nie kocha Hobbitu, kocha…nie kocha…..kocha….ufff/
I w gwiazdach Cię szukałam, w tej kosmogonii wiecznej, ("kosmogonia", hmmmm...znaczi si "kos ma ogon"?) /no niech mnie kos trzasnie! Toz to Kosmogonia!!! Kuzynka Alberci!!!/
Jechałam Wielkim Wozem, na Drodze byłam Mlecznej. (jednym slowem BOGINI pelnO geba) /Omatkoboskoforumosko! Tylko nie mylic z Albercia/
Szukałam Cię na drzewach, wśród liści i kasztanów, (a przy okazji nazbierala troszku kasztanow na projekty z mikolajkami. No co? Trzeba cos z dziatwa robic w dluuuugie jesienne wieczory, ne?) /w przerwach miedzy wierszenkami, jesienkami, dennymi, smutnymi, nostalgicznymi, hmmmm…..niech zyja marzenia/
Zjechałam do Braniewa, do ojców Franciszkanów, (POKUSA! Poszla precz. Nie bedziemy tu pokuty w klasztorze robic, ne? FE!) /A Brat Zdrowko? “A co sie dziwisz”?/
Na pasach Cię szukałam i przeszłam każdą drogę, (hihi...no dobra Bronia, hihi...poddaje sie. Do rowu z ta wierszenka!) /a w rowie klomba, cut!/
Szukałam i wołałam: Nie mogę już! Nie mogę! (no to na drugi wersik, tylko niech zejdO z tych pasow na pobocze, hihi) /toz lezO w klombie, na mchu, ekhm, ekhm/
A gdy mnie odnalazłeś na wiecznie zielnej łące, (no przeciez mowilam, ze nimfa byla na lace, hihi...kUn wierzgal obok) /wierzgal ku istocie piekna, ku wolnosci slowa….byle daleko od nimfy. Samo zycie/
Ktoś nagle zakrył Księżyc, a potem zgasił Słońce, (nie ktos, tylko pan Admin wylaczyl swiatlo dla zrobienia porzadkow) /toz mowie, ze zawsze trzeba miec torch pod tynkiem/
I znów przemierzać będę, wszechświaty tropem ptasim, (Sowus, huuuuuu....huuuuuu...Daj trop! Auuuc!) /Sowus, zdjecie a la klatka piersiowa Marylinki Monrolki tez moze byc/
Aż ktoś zakryje Księżyc, na zawsze Słońce zgasi. (nie no tego by nam pan Jarek nie zrobil! Ament.) /Popieram Sowusie w podziekowaniach dla Kangurzycy za zalozenie tematu, w ktorym wszystko i nic jest konstruktywne i na temat. Druhny nie b(p)ijOM piany/
GT&IL+ (Emcia) + /Sciana/