Kochana Pani Krystyno, nie „może”, hi hi hi tylko na pewno! Są filmy, którym na pewno małoekranowe projekcje odbierają siłę. Nie jestem „znawcą”, ale przeciętnym widzem i wiem, że jeśli kocha się kino to obowiązuje jakaś kolejność. Z listów do Pani, od wielu tu piszących cudownych ludzi ( adorujmy się, dobroci nigdy dosyć ) wynika, że najpierw sięgnęli po prozę Iwaszkiewicza, a teraz czekają na premierę kinową. Myślę, że wielu ludzi tak postępuje, najpierw książka, a potem kino i nic nie zastąpi klimatu kina. Czasami jak czuję niedosyt to idę jeszcze raz i wiem, że dany film będę zaliczać przy wszystkich powtórkach telewizyjnych. To się wie, to się czuje. Pewnie, że nie wszyscy tak mają, bo i nie wszyscy lubią chodzić do kina i nie wszyscy lubią takie same filmy. Bardzo mądrze Pani powiedziała, że nie jest to film dla wszystkich.
Rozumiem potrzebę reklamy, nagłośnienia, wywiadów, każdy chyba wie, że jest to nieodzowne. Wielu ludzi zabieganych, właśnie dowiaduje się, że taki film będzie w kinach i wiem, że wielu moich znajomych przyciąga fakt tak wspaniałych nazwisk. Ale wydaje mi się, że dyskusja powinna być merytoryczna, a nie wchodzenie z butami w prywatność. Nie rozumiem niektórych pytań i to zadawanych w imieniu widzów. Nie chciałabym, żeby dziennikarze w moim imieniu pytali Panią po co, na co, dlaczego...myślę, że nie potrzebuję tych odpowiedzi. Ja rozumiem, że mamy piękne polskie tradycje, ale nie rozumiem, jak można tradycyjnie podchodzić do żałoby...jest we mnie jakiś bunt i żal, kiedy dziwi kogoś forma cierpienia...
Pisałam już gdzieś niżej, zaufajmy wielkiej twórczości, wielkim nazwiskom, wielkim ludziom. Prawdziwa sztuka jest szczera. Skupiajmy się na sztuce nie raniąc uczuć i prywatności.
Byłam kiedyś na stypie, gdzie opłakiwano odejście matki młodego chłopca. Nie siadł z nami do stołu. Zaraz po pogrzebie ubrał się w dresy, wziął piłkę i pobiegł na boisko. Chyba nie muszę opisywać oburzenia wszystkich ciotek. Musiałam zrobić awanturę, zadając im wszystkim pytanie – czy czarny strój i łzy mówią wszystko o cierpieniu? Bo tak wypada? Bo co ludzie powiedzą? Jakaż cienka linia między tradycją a dewocją.
Moje czekanie na film jest inne niż zawsze. Ciche, smutne, pełne lęków. Czekam na film, w którym nie jest tylko fikcja, w którym jest prawdziwe doświadczenie niesprawiedliwości losu osoby, którą kocham ze szklanego ekranu. Z radością czekałabym na film o miłości, na którego premierę przyszłaby Pani z Mężem.
Przepraszam za ten smutny list, ale mimo mojego wielkiego poczucia humoru, chciałam podzielić się również moimi smutnymi refleksjami.
Pozdrawiam serdecznie. Jest Pani wielka, dzielna, mądra i najcudowniejsza na świecie.
Zuzanna