Szanowna Pani Krystyno,
Dziś, w dniu rocznicy śmierci Papieża Polaka, przypomniał mi się jeden z felietonów z "Różowych tabletek na uspokojenie".. Tam Pani pisze o zeszycie swojego syna, o czterech największych postaciach w historii, o tym, że Ojciec Święty się załapał do grona i znalazł się między Pazurą, Ślesickim i Perepeczką, jeśli dobrze pamiętam.. A potem przyznaje się Pani, ze zawsze mówi Pani "Papież został Polakiem ",a nie "Polak został Papieżem"..
Zastanawiam się, czy za kilkadziesiąt lat moje wnuki,prawnuki i inne dzieci będą umieszczać Karola Wojtyłę w swoich rankingach, czy jak mówi młodzież "będzie dla nich taka opcja".. A Pani ma jakieś niesamowite wspomnienie związane z Papieżem??
Ja pamiętam swoje dwa spotkania z Papieżem.. Pierwsze w czerwcu 1987 roku w Lublinie, Ojciec Święty odprawił mszę na nowym osiedlu Czuby i jak opowiadała mi później Mama, śmiał się z tej nazwy.. Zażartował,że pewnie same czuby na tych Czubach..
Drugie spotkanie to podczas tej ostatniej, sentymentalnej podróży do Ojczyzny.. Pojechałam do Krakowa z przyjaciółką.. Błonie.. Niezapomniana homilia o miłosierdziu,o przykazaniu miłości..
Po mszy te miliony ludzi rozlały się po ulicach Krakowa.. Spacerowałyśmy Bracką,pamiętam jak dziś.. Było upalne popołudnie.. Nagle zauważyłyśmy, że wzdłuż Brackiej rozstawiają barierki i ustawiają policjantów..
- Czy Papież będzie tędy przejeżdżał? - spytałam jednego z nich.
- Nie mogę niczego powiedzieć na pewno - odpowiedział szorstko..
A po chwili uśmiechnął się nieśmiało, i powiedział cicho..:
- Przecież my po coś te barierki ustawiamy..
Stałyśmy przy samej krawędzi Brackiej.. Papież wieczorem jechał na Wawel.. Stałyśmy zauroczone, wzruszone, sparaliżowane.. Nie zapomnę tego do końca życia..
Miałyśmy miejscówki w bezpośrednim do expresie do Lublina, ale zrezygnowałyśmy.. Wracałyśmy z przesiadkami.. Do Lublina z Krakowa przez Warszawę.. (!)
Na Wschodnim w Warszawie uciekł nam pociąg do Lublina.. Zabrakło kilku minut.. Zobaczyłyśmy tylko światła ostatniego wagonu.. Było przed drugą w nocy..
Wróciłyśmy na Centralny, żeby jakoś przeczekać do rana.. Nie było gdzie usiąść,na całym dworcu wszystkie miejsca zajęte przez bezdomnych.. Spali i na pewno śnili tej nocy o Bogu bogatym w miłosierdzie..
Pozdrawiam
Anna