Pani Krysiu,
jestem już spokojna A przynajmniej pozornie, bo jak zobaczyłam, że odpowiedziała Pani na mój akt samokrytyki, to tak mnie coś lekko ścisnęło
Chciałam tylko żeby Pani wiedziała, że nie tak to miało z mojej strony wyglądać i jednocześnie mogła skojarzyć kto przed Panią stał.
W całej tej nieprzyjemnej sytuacji z jednym z forumowiczów, pewna rzecz mnie ucieszyła. Mianowicie Pani słowa o tym, jaką radość przynoszą Pani dowody uznania i jak dodają Pani sił. Miło to usłyszeć. Dlatego to wszystko robimy - żeby sprawić Pani przyjemność i dodać wiary w to, że jest Pani, i to co Pani robi, dla nas bardzo ważne.
Z kolei w kontekście tego wyznania o niechęci do poza zawodowych spotkań z ludźmi...tym razem to już mnie porządnie ścisnęło. Jestem Pani tym bardziej wdzięczna i...i brak mi słów. Szczęściara ze mnie. I to właśnie to szczęście mnie tak obezwładniło i odjęło mowę.
Jest Pani NIESAMOWITA. Proszę o tym pamiętać, bo to nie są puste słowa.
Kłaniam się do samej podłogi,
N.
Ach, jeszcze dla Pani okno. Warszawskie tym razem.