Wie Pani co, Pani Krystyno, teatr to jest moje cholernie szczęśliwe miejsce. Od lat! Od bardzo wielu juz lat! Przy wszystkich burzach i naporach - zawsze, ale to zawsze w teatrze wszystko przestaje sie liczyc, a usmiech nie schodzi z ust. I to wie Pani, nie taki usmiech co to zawsze musi sie z czyms radosnym wiazac. Taki usmiech co to szczesliwosc z nas wylazi w nim. Ze tak czlowiek czuje, ze cos go takiego od srodka wypelnia, ze sie czuje szczesliwy.
Czuje sie szczeliwy - po raz pierwszy od kilku miesiecy - czuje sie szczeliwy! Takim szczesciem co sie nie trzeba go obawiac, takim co to sie je bierze z najwieksza radoscia!
Gejzer endorfin. Najpierw jedzie sie dwa, albo trzy przystanki z pl. Zawiszy na pl. Konstytucji. Potem sie czlowiek rozglada gdzie te przejscia i widzi ten nowy napis, co go jeszcze nie widzial, bo dotychczas tylko wejscie od Pieknej znal. Idzie sie i sie juz cieszy! I sie mysli o tym co sie juz widzialo, co sie przezylo, jak sie cieszlo! I z kim i kiedy i czemu!? A potem sie wchodzi i - w zwiazku z zapomnieniem zasad - pyta sie o wejsciowki, czyta sie instrukcje. Zwraca sie do zebranych - jak u najlepszego ze specjalistow - “kto z Państwa jest ostatni?” - i sie z tymi ludzmi tam smieje, usmiecha, slucha, rozmowia - i sie juz cieszy! A potem sie odkrywa, ze trzeba wyjsc, zeby wejsc od Pieknej. I sie zna ta zieloną kanape i sie zna ten ekran... Kurtka, kolejka, schody. Kregoslup - jakby zlosliwie, zaczna bolec od samego poczatku, a do cholery z nim! Endorfiny za sekunde znieczula wszystko. Marysia Seweryn mowi o bezpieczenstwie i sie zaczyna... I juz, juz nic nie trzeba robic - macie mnie! Chwycony - przyszedlem z otwartymi rekoma, to prawda, ale Wy juz wyciągnelyscie swoje. I zaczyna mowic Pani... I znam, bo na stronie czytalem i sie juz usmiecham... Ciesze sie, zanczy. A potem... przeciez znam te melodie... Przeciez znam te teksty - podspiewuje z Pania nie mogac opanowac - z radosci - usmiechu na twarzy. Zachwytu. Nad tym tancem, nad tym, ze jestem gdzie jestem, nad tym, ze slysze to co slysze, ze spotykam sie z Pania. Niesamowite, rzadkie spotkanie. I.... potem, juz po wszystkim, po tym jak mi sie caly swiat skurczyl do wielkosci sali w Poloni, sie siedzi na widowni i czeka sie, zeby ludzie spokojnie sie wytoczyli, a nam niech zostanie czas zeby uchwycic ten moment. Zeby sie w oku cos zakrecilo, a w sercu zatoczylo.
Najbardziej smutne sprawy wypełniają cię, głęboko - w taki sposób, w jaki szczęcie nie jest w stanie - Pani
Krystyno... a dziś smutek wypełnił mnie do szczęścia.
Bardzo, bardzo Pani dziekuje.
...i byłem wolny, tak jak mały ptak unoszący się ku niebu...
Najserdeczniej - Artur A.