Echo było Mężczyzną…
Zamknęła oczy. Sen nie chciał jednak przyjść. Morfeusz, niewierny kochanek poszedł na randkę z inną.
U wezgłowia jej łóżka słyszała jak delikatnie dotykał klawiszy swojego laptopa. Pracował. Jak zwykle. Dobrze wiedziała, że praca jest dla Niego najważniejsza.
Praca a zaraz potem muzyka…
Dawno przestała z nimi konkurować. I chyba nawet nie chciała.
Dwie kochanki, którym zawsze musiała ustępować miejsca. Imponował jej tym, że ma swoje pasje.
Czasem tylko chciała Go dla siebie. Zaborczo, zachłannie, na wyłączność. Czasem tylko i tylko na chwilę, po to by czuć, że w tym jednym, jedynym momencie ona stanowi epicentrum Jego wszechświata.
Potem i tak On wracał do nich.
Od kilku dni mieszkali razem. Zawsze tego chciała. Jednak coś było nie tak, coś zgrzytało, iskrzyło mimo pozornego spokoju. Oboje cykali jak bomby zegarowe gotowe zaraz wybuchnąć. Wystarczył jeden nieostrożny ruch, jeden wstrząs by wywołać eksplozję, której skutki trudno było przewidzieć.
Przyglądała Mu się spod światła nocnej lampki tuż przy łóżku. Nie widział jej wzroku. Dobrze, że nie widział tego smutku w jej oczach.
Wróciła myślami do wydarzeń ostatnich dni.
Czuła się tak, jakby przekroczyła drugą stronę lustra. Potarła lampę nie wiedząc, że drzemią w niej jakieś duchy, które powołane do życia mogą uczynić wiele spustoszenia.
To wszystko było takie nierzeczywiste, to przecież nie mogło być prawdziwe...
A potem było tamto południe...
Wtedy sądziła, że zwariowała. Była w parku i zdawało jej się, że widzi echo.
Czy można jednak zobaczyć echo? Eteryczne, przezroczyste, wirtualne? Bała się wyciągnąć rękę i sprawdzić to empirycznie. Bała się dotknąć to, co widzi w obawie by nie rozpłynęło się okazując się jedynie wytworem jej fiksującej wyobraźni.
A może wcale jej się to nie zdawało? Może to echo, tam w parku było prawdziwe?
Przywołała w pamięci tamto pytanie (to echo pytało), które każdego dnia wwiercało się w jej umysł, wibrowało gdzieś w środku każdego dnia przybierając na sile:
- „Odejdziesz od niego?”
Pamiętała, co wtedy odpowiedziała.
Czy dziś jej odpowiedź byłaby taka sama...?
Warszawa; 5 czerwca 2003 r.