I doczekałem się, Pani Krystyno.
Piszę do Pani już z Warszawy, po wizycie w Polonii i na UW (w tej kolejności!).
Teoretycznie wszystko poza miejscem do mieszkania jest w porządku. Albo prawie w porządku. Jeszcze kilka dni temu martwiłem się dużo bardziej. Nie lubię i lubię to, że martwię się zawsze, wszystkim, sprawami swoimi i nieswoimi, ważnymi i nie.
Narazie na zmartwienia obejrzałem po raz kolejny (okazja przecież była!) "Człowieka z marmuru". Uwielbiam tam Panią i Pana Jerzego.
Chciałbym odnaleźć w sobie coś z Agnieszki.
Jak narazie to mam plecak (tak jak Ona worek), w którym jest cały mój dobytek i z którym tułam się po Warszawie. Albo mieszkam w remoncie.
Swoją drogą podziwiam Panią, że Pani umie opanować takie sprawy. Ja próbuję.
Wczoraj snułem się po Warszawie, bo miałem kompletnie wolny dzień, a nie miałem się gdzie podziać i słuchałem "Dancingu". Co jakiś czas zmienia mi się częstotliwość słuchania niektórych piosenek.
Wczoraj bez przerwy słuchałem "Taki czas na średnich ludzi".
Taki czas na średnich ludzi? Tylko co robić? Żyć jak najlepiej, jak najpełniej, niehigienicznie (jedna z moich ulubionych scen w "Pestce")?
Jak zawsze bardzo serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia. Właściwie niebawem.