3 STYCZNIA 1920 ROK. TERENY DZISIEJSZEJ ŁOTWY
PLENER. OKOLICE MIASTA DYNEBURG – NOC
Mroźna zimowa noc. Żołnierze kompanii I Pułku Piechoty Legionów stoją przed skutą lodem Dźwiną. Legioniści obserwują w milczeniu znajdujące się na drugim brzegu miasto Dyneburg.
Naprzeciwko żołnierzy siedzi na karym koniu podpułkownik LEON PODLECKI. Lustruje wszystkich wzrokiem. Jego spojrzenie zatrzymuje się po klei na ich surowych twarzach żołnierzy. WŚRÓD nich jest młody porucznik MARCIN WIERZCHOWSKI oraz jego rówieśnik BORUTA.
PODLECKI
Cokolwiek bym teraz nie powiedział, moje słowa i tak nie oddadzą znaczenia tej chwili. O wiele cenniejsze będą natomiast wasze czyny... Idźcie i walczcie tak jak walczyli wasi ojcowie... ku chwale ojczyzny.
Pierwsza tyraliera powoli, równym krokiem wchodzi na skutą lodem rzekę. Na ich czele idzie Podlecki.
Nagle nad żołnierzami pojawia się flara. Rakieta oświetla ich pozycję. Podlecki odwraca się i krzyczy.
PODLECKI
Szybko... Nie zatrzymujcie się... do przodu!
Legioniści biegną cały czas przed siebie. Ich buty ślizgają się po lodzie. Dobiegają na drugi brzeg i kryją się w gąszczu rosnących tam choinek.
Wierzchowski odwraca się. Widzi jak po drugiej stronie rzeki pozostała część kompanii stoi ukryta w ciemnościach
i czeka.
BORUTA (OFF)
Chyba zostaliśmy odcięci.
MARCIN
Na to wygląda.
Boruta, który klęczy obok Wierzchowskiego, spogląda
ze zdziwieniem na kolegę. Ten cały czas nie spuszcza oczu
z drugiego brzegu rzeki.
BORUTA
Dziwne, mieli nas jak na dłoni... Czemu nie strzelali?
MARCIN (OFF)
Widocznie nie mieli takiego rozkazu.
Rakieta gaśnie. Pozostałe tyraliery Polaków rozpoczynają marsz po rzece.
PLENER. DYNEBURG – NOC
Pod osłoną nocy legioniści przenikają ulicami w głąb miasta.
Odgłos WYSTRZAŁÓW. Obudzony hałasem radziecki żołnierz odruchowo sięga po karabin. Przez otwarte oczy nagle dostrzega wymierzona w jego twarz lufę karabinu. Boruta celuje do Rosjanina. Ten cofa rękę. SERIA z karabinu maszynowego.
Wymiana ognia pomiędzy Legionistami a zajmującymi pozycję na oknie sąsiedniej kamienicy radzieckimi żołnierzami. Wierzchowski obserwuje gniazdo karabinu maszynowego. Przebiega pod gradem kul między budynkami. Zatrzymuje się przy Podleckim.
MARCIN
To co z tym zrobimy pułkowniku?
PODLECKI
Najprościej, byłoby zajść ich od tyłu. Dasz radę?
MARCIN
(uśmiecha się)
Nie takie rzeczy się robiło.
PODLECKI
Zabierz ze sobą kilku ludzi, tak na wszelki wypadek.
Wierzchowski daje znak stojącym opodal Legionistom.
Ci podbiegają w jego stronę.
PODLECKI
Powodzenia...
Pułkownik obserwuje jak Wierzchowski znika wraz z osłaniającymi go żołnierzami między budynkami. Tymczasem opodal trwa nadal ogień gniazda radzieckiego karabinu maszynowego.
PLENER. DYNEBURG – DZIEŃ
Ktoś zawiesza na budynku flagę Łotwy. W pobliżu kilku legionistów prowadzi grupę radzieckich żołnierzy jako jeńców.
NA ZMIANĘ: Marsz Polskich żołnierzy oraz tytuły gazet:
”Dyneburg zdobyty”, „Polacy wkraczają do Inflant”,
„Wolna Łotwa”.
27 STYCZNIA 1920 rok. DYNEBURG.
PLENER. DYNEBURG – DZIEŃ
Zimowe choć słoneczne popołudnie. Tłumy mieszkańców Dyneburga gromadzą się po obu stronach ulicy na której trwa uroczysta defilada wojsk polskich i łotewskich. Biorą w niej udział Wierzchowski oraz Boruta.
Ludzie wyglądają z okien radośnie witają okrzykami oraz rzucają kwiaty w kierunku maszerujących żołnierzy. W tle orkiestra wojskowa GRA hymn Łotwy.
Kolumnę otwiera jadący JÓZEF PIŁSUDSKI, towarzyszą mu EDWARD RYDZ-ŚMIGŁY oraz Podlecki.
Piłsudski dziękuje kiwnięciami głowy witającym go Łotyszom oraz odpowiada i sam salutuje znajdującym się w tłumie łotewskim żołnierzom.
Śmigły, Podlecki oraz Piłsudski zatrzymują się. Podchodzą do stojącego przed nimi głównodowodzącego armii łotewskiej GENERAŁA BALLODA.
Ballod salutuje przed Piłsudskim, ten odwzajemnia gest, po czym obaj podają sobie przyjaźnie ręce.
PIŁSUDSKI
Miło mi was znowu widzieć generale.
BALLOD
Mi pana również, Marszałku
WNĘTRZE. DYNEBURG. SALA BANKIETOWA – NOC
Urządzona z przepychem sala. Zaproszeni goście generałowie, oficerowie, dygnitarze oraz ludzie interesu tłoczą się wśród suto zastawionych stołów. Degustują potrawy, rozmawiają. Czas umila im grająca orkiestra.
Piłsudski, Ballod i Śmigły stoją obok siebie.
BALLOD
Przepraszam państwa. Proszę o chwilę uwagi...
Orkiestra wstrzymuje grę. Zebrani milkną i odwracają się w stronę generała.
BALLOD
Chciałbym abyśmy wznieśli toast dziękując tym samym naszym gościom za okazaną nam pomoc w naszej walce o niepodległość... Wasze zdrowie!
Wszyscy w ślad za generałem wznoszą kieliszki i piją.
PIŁSUDSKI
Dziękuję, panie i panowie... Przyjemnie mi być w oddziale, który spotkało rzeczywiście szczęście walczyć, zgodnie z tradycją polską, za naszą i waszą wolność: nie tylko za wolność naszego narodu, ale i za wolność naszego sąsiada i przyjaciela...
Przerywa mu burza braw.
PIŁSUDSKI
...Przekonany jestem, że nabraliście w tej walce honorowej i zaszczytnej tego wzajemnego szacunku i powiązania, które jedynie zapewnia powodzenie. Ten szacunek dla wspólnych wysiłków i prac wyniesiecie wszyscy jako jedno z najprzyjemniejszych wspomnień z obecnej kampanii... Toteż, zgodnie ze mną, ochoczo wznieście kielich na cześć dzielnej armii łotewskiej i jej doświadczonego głównodowodzącego, generała Balloda.
Ponowne oklaski. Wszyscy podnoszą kieliszki i piją. Boruta dostrzega HELENĘ. Dziewczyna stoi uśmiechnięta w towarzystwie matki i ubranego we frak ojca. Chociaż ma szesnaście lat, to jest na wiek dojrzała, robi na nim wyraźne wrażenie.
Ballod kłania się.
BALLOD
Dziękuję.
Piłsudski mówi coś do Śmigłego. Ten kiwa do kogoś głową.
W ich kierunku podchodzi dwóch oficerów, jeden z nich w rękach trzyma poduszkę na której spoczywają ordery.
PIŁSUDSKI
A teraz pozwólcie Państwo, że w imieniu Rzeczypospolitej postaram się w choć tak symboliczny sposób wynagrodzić naszym bohaterom poniesiony przez nich trud.
Oficer wyczytuje nazwiska, wymienieni wychodzą z tłumu i stają w szeregu.
OFICER
Pułkownik Krzesmir Wyborski...
Podpułkownik Leon Podlecki...
Major Jarosław Kniaziewicz... Porucznik Marcin Wierzchowski... Podporucznik Ryszard Pucyłło... Chorąży Grzegorz Boruta.
Piłsudski podchodzi i kolejno dekoruje oficerów orderami. Ci salutują mu.
Boruta odnajduje w tłumie Helenę. Dziewczyna przygląda się ceremonii. Chłopak zatrzymuje wzrok na jej profilu, rozpuszczonych, kręconych włosach, które opadają swobodnie z obu brzegów ramion. Helena ma na sobie długą suknię z dekoltem, która dodatkowo podkreśla jej kobiece kształty.
Przypięcie kolejnego orderu. Marcin salutuje przed stojącym przed nim Piłsudskim. Ten robi to samo, po czym podaje rękę porucznikowi.
Błysk lampy. Chwila zostaje uwieczniona przez robiącego zdjęcia fotoreportera.
PIŁSUDSKI
Gratuluję poruczniku
MARCIN
Ku chwale ojczyzny...
Piłsudski dekoruje następnie stojącego obok Wierzchowskiego, podporucznika. Boruta stoi z lekka podenerwowany. Oficer z orderami przesuwa się w jego stronę.
Piłsudski zatrzymuje się przed Borutą. Na jego piersi zostaje przypięty order.
Boruta spogląda w kierunku Heleny. Ich spojrzenia krzyżują się. Dziewczyna uśmiecha się do niego.
WNĘTRZE. SALA BANKIETOWA – NOC
Trwa uroczystość. Przy grze orkiestry, ludzie tańczą bądź rozmawiają.
Cztery zadbane, STARSZE PANIE przyglądają się z daleka wnikliwie Marcinowi.
STARSZA PANI 1
Całkiem przystojny...
STARSZA PANI 2
Tak. Wiecie coś może więcej?
STARSZA PANI 1
A co wpadł ci w oko?
STARSZA PANI 2 udaje oburzenie
No wiesz, Eleonoro.
STARSZA PANI 3
Tak. Przystojny i dzielny. Doskonała partia, w sam raz dla mojej Weroniki.
STARSZA PANI 1
Jak każdy inny, moja droga.
Starsza Pani 3 zaciska nerwowo wargi, jest cała czerwona
ze złości. Pozostałe kobiety wybuchają gromkim śmiechem.
Marcin i Boruta stoją razem. Piją. Boruta kątem oka zerka
w kierunku Heleny. Dziewczyna tańczy w objęciach ułana.
Jest szczęśliwa.
Marcin dostrzega dziwny wyraz twarzy kolegi.
MARCIN
Boruta co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
BORUTA
Raczej anioła.
Kończy się taniec. Boruta stawia kelnerowi nie dopity kieliszek na tacy. Poprawia z lekka przykrótki mundur.
Bez słowa opuszcza Marcina i krok za krokiem zbliża się
w kierunku Heleny. Gdy jest już niemal przy niej ubiega go ktoś inny. Przygląda się jak OFICER ŁOTEWSKI staje naprzeciwko niej, kłania się w pas i prosi do tańca.
OFICER ŁOTEWSKI
Przepraszam, mogę panią prosić do tańca?
HELENA
Ależ oczywiście.
Podaje mu dłoń, ten ją całuje.
OFICER ŁOTEWSKI
Jestem zaszczycony.
HELENA
Dziękuję, ja również.
Oboje odchodzą. Boruta stoi jak zaklęty w kamień. Wokół wszyscy tańczą.