Jakiś czas temu byłam z koleżanką i Jej dziećmi na Pchle na Pl. Konstytucji. Przedstawienie mi się bardzo podobało. Ubawiłam się, uśmiałam z koleżanką bardzo. Nawet śpiewałam "Bzyku, bzyk, bzyku bzyk, zaraz go obudzi krzyk!:)" a mam już prawie 20 lat Ale nie chodzi mi o recenzję przedstawienia, tylko o jedno moje spostrzeżenie. Bawiłam się świetnie niektórzy dorośli również, lepiej niestety od dzieci. Dzieciaki niechętnie brały udział w zabawie, miny miały obojętne i siedziały, jakby tylko, dlatego bo mama/babcia/tata ma radochę (oczywiście nie wszystkie dzieci, ale duża część). To nie jest wina przedstawienia czy aktorów-sama nie wiem czyja, ale to mnie przeraża! Dzieci wychowane na kreskówkach, przemocy wychowują się bez kontaktu ze sztuką. Mają inną mentalność, już inne poczucie humoru, choć mają dopiero po kilka lat. Często to bajki kształtują te małe stworzenia, a nie sztuka nie mówiąc już o rodzicach, bo to inny temat do dyskusji. JA nie mówię, że bajek nie oglądałam (i teraz czasem lubię jakąś dobrą obejrzeć) czy wychowywałam się chodząc do teatru (mieszkam w Starachowicach).
Dziś byłam świadkiem pewnej scenki, która trochę podbudowała moje wyobrażenie. Otóż szła sobie mama z dwójką dzieci: dziewczynką "na oko" 5-6 lat i młodszym chłopcem. Ja sżłam za nimi, przechodziliśmy obok księgarni. Na to odzywa się dziewczynka ciągnąc matkę za rękę:
-Mamo, chodźmy do księgarni!
-A po co? (głupie pytanie)
-No, po książeczkę!
-A oddałaś już wszystkie książeczki do biblioteki?
-Nie, właśnie kończę czytać czwartą, jutro pójdziemy.
-No to najpierw oddaj.
Trochę kamień spadł mi z serca, może jeszcze nie wszystko stracone:)
Dziś przeczytałam Serce Amicisa. Czytałam je w tramwaju. Czytałam i płakałam, tak publicznie-pewnie ludzie pomyśleli, że jestem kopnięta. Nie wiem, bo nie zwracałam na nich uwagi. Nie wiem, dlaczego teraz dopiero po nią sięgnęłam, choć pamiętam z dzieciństwa, że stała na półce pośród innych książek. W ogóle ostatnio to ja mam czas na czytanie tylko w tramwaju jadąc z domu do szpitala (na praktyki), potem ze szpitala do pracy i w drodze do domu. Dobrze, że wszędzie daleko przynajmniej sobie mogę poczytać heh:) chociaż taki plus:)
Pozdrawiam.