Witam,
Postanowiłam napisać do Pani, bo jedna sprawa nie daje mi spokoju.
Czytam właśnie po raz trzeci chyba książkę "Król Lear nie żyje" Marii Bojarskiej i równocześnie "Wspomnienia z niepamięci" Holoubka i nie mogę pojąć, jak ci najwięksi polscy aktorzy - Łomnicki i Holoubek, których dorobek bardzo skrupulatnie poznaję, mogli się nie lubić.
Owszem, różniło ich wszystko- od poglądów poprzez stosunek do środowiska aż do pojmowania teatru - ale łączyło ich coś, czego dzisiaj się już raczej nie spotyka - geniusz. A może właśnie dlatego?
W końcu, że powiem tak dość banalnie, za Bojarską zresztą - ognia i wody pogodzić się nie da.
Z jednej strony czuję naprawdę ogromną dumę, że mamy (mieliśmy cholera...) takich polskich aktorów, tak wspaniałych, których naprawdę można oglądać bez końca, bez końca. Z drugiej zaś, bardzo mi przykro, że mnie to wszystko ominęło - to znaczy, nigdy nie mogłam ich zobaczyć na scenie, i to z bardzo wulgarnej przyczyny - dziewiętnastoletni gówniarz ze mnie. Bo przecież teatr to zupełnie co innego niż film. Prawda?
Przepraszam, że tak biadolę, ale w taki jakiś głupi wpadłam nastrój i piszę głównie dlatego, bo mam świadomość, że Pani ich znała, albo miała przynajmniej jakikolwiek kontakt.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.