POKONAŁAM RAKA!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez zazusia Śr, 30.01.2008 17:53

Byłam wirtualnie z Ness od początku. Wielu ludziom opowiadałam o Jej walce. Niezwykła osoba. Nadal o Was myślę.
W marcu mam terminy dwóch kontrolnych wizyt . Jeśli można będę Was prosiła o trzymanie kciuków.
zazusia
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 20.11.2006 22:50
Lokalizacja: Okolica Krakowa

Postprzez kati24hh Śr, 30.01.2008 19:02

Witam.
Nie pisze ale czytam...
Mhmmm ...
Beata wrocila niestety zycie znowu zmienilo nasze plany i niewiadomo kiedy sie spotkamy choc obie kombinujemy zeby jak najszybciej.Teraz jest tu w niemczech i rozmawiamy ze saba co wieczor przez telefon choc to nie to samo.Tak jak myslalam ..Milczala bo miala kolejny kryzys wykryto kolejne ognisko...do tego doszlo jeszcze serce.Lekarze wykryli jakies szmery...Kolejny raz odstawila leki...nie bierze.
Jak wczoraj rozmawialysmy to bardzo dziekowala za sms-y ktore mimo jej milczenia wciaz do niej wysylalam a przeciez to normalne ze sie o nia martwie i chce zeby wiedziala ze calym sercem jestem z nia...

M,pozdrawiam i przesylam sile...
Kochani dziekuje ze nadal tu jestescie...
Avatar użytkownika
kati24hh
 
Posty: 48
Dołączył(a): So, 19.01.2008 00:51
Lokalizacja: Inowroc

Pokonałam raka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez teresa Śr, 30.01.2008 19:12

choć sie nie znamy, ale bar..........dzo serdecznie pozdrów Beatę, myśleć trzeba pozytywnie!
Avatar użytkownika
teresa
 
Posty: 1578
Dołączył(a): So, 05.01.2008 22:51
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez WAGA Śr, 30.01.2008 23:02

Ewo_m gratuluję odwagi i jeszcze bardziej wyników synka :)

Krzysiu P , no teraz to musisz wziąć koniecznie urlop i odpocząć po tych ciężkich bojach :D
Uściski dla Ani i Mai.

Kati trudna sprawa z Twoją Beatką.Dlaczego odstawiła leki :!:
Bądż z Nią, choćby przez telefon,żeby nie czuła,że jest samotna w tej walce.

Ziuta, dawno nic nie pisałaś........................czekamy..................

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających : )
Avatar użytkownika
WAGA
 
Posty: 629
Dołączył(a): Śr, 31.10.2007 10:13

Postprzez soulinka Śr, 30.01.2008 23:09

Zagladam, czytam...

Nie zostawiaj przyjaciolki w potrzebie, wspieraj Ja telefonicznie, smsowo, nawet jak nie pisze, nie odzywa sie, prowokuj ja do tego i nie zostawiaj samej... Trzymam kciuki za Jej walke. Wszystkiego dobrego!
Avatar użytkownika
soulinka
 
Posty: 3019
Dołączył(a): N, 13.01.2008 18:02

Postprzez kati24hh Cz, 31.01.2008 01:46

Dziekuje Wam za wszystkie slowa wsparcia.
Ja Beatki nigdy nie zostawie.Jest dla mnie jak starsza siostra...
Beata odstawila leki poniewaz zmienili jej na inne.Ona boi sie jak organizm zareguje na nowe srodki i ze jej samopoczucie psychiczne i fizyczne sie pogorszy..
Dzis jak rozmawialysmy to przyznala sie ze strasznie meczy ja bol i ze nie ma sily juz nawet na prace ,ze zastanawia sie jak dlugo da jeszcze rade..a za chwile dodala ze nie bedzie sie nad soba uzalac...Powiedzialam jej ze ma prawo byc zla smutna i szczesliwa.ze wszystkie te uczucia ma prawo okazywac.Jesli jej zle ma prawo plakac.Przeciez jak wyrzuci z siebie caly zal,smutek to nabierze sily do walki i tak trzeba robic.

Dobranoc
Avatar użytkownika
kati24hh
 
Posty: 48
Dołączył(a): So, 19.01.2008 00:51
Lokalizacja: Inowroc

pokonałam raka!!!!!!!!!!!!

Postprzez teresa Cz, 31.01.2008 01:52

jesteś świetną przyjaciółką, pozdrawiam! spokojnej nocy.
Avatar użytkownika
teresa
 
Posty: 1578
Dołączył(a): So, 05.01.2008 22:51
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez soulinka Cz, 31.01.2008 01:59

Kati, podpisuje sie pod slowami poprzedniczki, jestes wspaniala przyjaciolka. Tez mam przyjaciolke, ktora jest dla mnie jak siostra, wiec wiem jak to jest. Jestem z Wami myslami... Pisz jak najwiecej. To i Tobie bedzie lzej.
Avatar użytkownika
soulinka
 
Posty: 3019
Dołączył(a): N, 13.01.2008 18:02

Postprzez kati24hh Cz, 31.01.2008 21:31

Witam
Dzis Beatka ma kolejny kryzys....
Avatar użytkownika
kati24hh
 
Posty: 48
Dołączył(a): So, 19.01.2008 00:51
Lokalizacja: Inowroc

Postprzez soulinka Cz, 31.01.2008 21:38

Tak bardzo chcialabym pomoc, cos zrobic... Jak czytam o takiej walce i osoby chorej i przyjaciol i bliskich, to zaciskam mocno kciuki z nadzieja, ze za kolejnym ostrym zakretem bedzie nagroda. Wlasnie za te wspolna walke. Bo sa przeciez zli ludzie, tak ich duzo, czest sie dobrze maja, a tych dobrych cos dotyka, cierpia, na szczescie nie sa sami. I to jest najpiekniejsze - ze jest ktos, na kogo mozna liczyc... cokolwiek sie stanie... Niech wyjrzy slonce dla Beaty jak najpredzej. Mysle cieplo. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
soulinka
 
Posty: 3019
Dołączył(a): N, 13.01.2008 18:02

Postprzez soulinka Cz, 31.01.2008 21:46

Dzisiaj w TVN widzialam kawalek materialu o trzech przyjaciolkach, ktorych polaczyla choroba. Pisaly bloga o tym jak sie czuja, jak w szpitalu, jak sie zmienia ich wyglad itp.itd. A przede wszystkim ogromnie sie wspieraly i przechodzily przez wszystko razem. Jedna odeszla. Nosza Ja w swoich sercach, tesknia, mowia, ze przeciez nie tak mialo byc..... Od razu pomyslalam o Ness.... Tez sie dzielila swoja choroba z nami.... Mysle, ze Jej to bardzo pomagalo, a dla tych, ktorzy byli/sa odbiorcami wiele znaczy Jej otwartosc na chorobe, na mowienie/pisanie o niej, otwartosc na ludzi i na to, ze przeciez roznie mogli to przyjac... Ale jestescie wspaniali, naprawde. Nie moge tego nie dodac, bo ten klimat, jaki tu panuje, jest jedyny w swoim rodzaju.

Opowiedzialam dzis mojej mamie o Agnieszce..... Zrozumiala, czemu nie moglam sie ostatnio z Wami, tu na forum KJ rozstac. Co czytalam i dlaczego. Wzruszyla Ja historia Ness...
Avatar użytkownika
soulinka
 
Posty: 3019
Dołączył(a): N, 13.01.2008 18:02

Postprzez Rfechner Cz, 31.01.2008 22:38

Kati , glowa do gory ,tylko martwi mnie ze Beata po zmianie lekow z tego co zrozumialam ,nie chce ich brac . Ktos Jej powinien jednak uświadomic powage sytuacji . Jezeli to masz byc Ty Kati porozmawiaj z Nia szczerze Z ta choroba naprawde nie ma żartow .Trzymam za Was kciuki


Wszystkich goraco pozdrawiam :lol:
Avatar użytkownika
Rfechner
 
Posty: 5496
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 21:49
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez teresa Cz, 31.01.2008 23:45

Kati, myślę że Beata poważnie się załamała, ona nie widzi dla siebie szansy, poddała się i też uważam że jedynym tu wyjściem jest b.szczera rozmowa.
Może nudzę, ale powiem o sobie! Kiedy dowiedziałam sie o chorobie i zapadł expresowy termin operacji, udawałam, że jestem silna. Telefonicznie prosiłam męża i rodziców żeby przyjechali dopiero po operacji, dlaczego ? - napewno byłyby ł...z..y delikatnie mówiąc, chciałam sobie i im tego zaoszczędzić. Pomyślałam, ze najlepszym wyjściem jest skończyć z sobą, skoczyć z tarasu , pamiętam patrzałam przed siebie. Nie widziałam, że obserwuje mnie Pan Profesor /który mnie operował/, to On wówczas opowiedział mi swoja też dramatyczną historię i dał mi sie "wyładować emocjonalnie - płacz dziecko, płacz, nikt nie widzi, ja też płakałem!" Powiedział mi tak: nie dam ci gwarancji, ale masz szanse, na ciebie czekają dzieci, rodzina, narobisz kłopotu rodzinie /samobójczyni różnie to będą komentować inni/ a i lekarzom. Ta rozmowa dała mi naprawdę siłę, chciałam walczyć z ta "diablicą", choć było naprawdę ciężko. Drugie załamanie miałam kiedy wielu odsunęło sie ode mnie, już mnie pochowali np.jestem na wymarzonym spacerze spotykam wydawało mi sie dobrą koleżankę "o Ty żyjesz a ....." albo radą lekarzy było wrócić do pracy i co ? "o jej jak Ty będziesz pracowała z taką choroba, to będziesz na zwolnieniach" itp., Takich przyszło mi spotykać w owych czasach ludzi a Wy tu jesteście wspaniali.
Dlatego proszę rozmawiaj z Beatką szczerze, pozdrawiam wszystkich, rozkleiłam się!
Avatar użytkownika
teresa
 
Posty: 1578
Dołączył(a): So, 05.01.2008 22:51
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez kati24hh Pt, 01.02.2008 02:59

Teresa to bardzo smutne...

Beata ma kryzys choroba i zycie jej nieoszczedzaja.Pisalam juz ze odkryli u niej nowe ognisko chorobowe a dzis uslyszalam:" Kasiu mi nie zostalo juz wiele zycia"-dala mi do zrozumienia ze wlasnie od lekarza to uslyszala.
Potem dodala ,ze nie chce rozmawiac o szczegolach...Wiem jedno ,ze Beata przechodzi straszny kryzys...Mieszkamy od siebie 200km i nie umiemy sie spotkac...Jutro Betty jedzie do Danii a ja w poniedzialek do Polski...Postanowilysmy ,ze jednak jutro sie spotkamy.Jedziemy razem ...
Boze ja mam wrazenie ,ze ona chciala mi cos dzis przekazac,na cos przygotowac...pozegnac sie...

Blagam Was pomyslcie jutro wieczrkiem o Nas.

Pozdrawiam Was wszystkich.
Avatar użytkownika
kati24hh
 
Posty: 48
Dołączył(a): So, 19.01.2008 00:51
Lokalizacja: Inowroc

Postprzez teresa Pt, 01.02.2008 03:08

mam jakies dziwne przeczucie, żeby nie zrobiła głupstwa, Ona nie może być teraz sama, uściskaj Ją mocno, będę o Was serdecznie myślała!
Avatar użytkownika
teresa
 
Posty: 1578
Dołączył(a): So, 05.01.2008 22:51
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez kinia0406 Pt, 01.02.2008 03:12

.
Ostatnio edytowano Cz, 11.06.2009 23:16 przez kinia0406, łącznie edytowano 1 raz
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Postprzez teresa Pt, 01.02.2008 03:15

masz jak banku!!!!!!!!!!!!!!!! trzymaj się też, czeka Ciebie też wielkie przezycie, pozdrawiam! bądz dzielna, daj znak jak coś!!!!!!!
Avatar użytkownika
teresa
 
Posty: 1578
Dołączył(a): So, 05.01.2008 22:51
Lokalizacja: z krainy marzeń

a

Postprzez M, Pt, 01.02.2008 09:04

Jestem z wami dziewczyny.
Modle sie o roztropnosc w myslach, slowach i w czynach.
Kasiu - jestes bardzo dzielna i jeszcze bardziej potrzebna Beacie, ktora potrzebuje teraz ciebie daleko wiecej niz kiedykolwiek.
3majcie sie.
M,
 
Posty: 60
Dołączył(a): Wt, 15.01.2008 00:26
Lokalizacja: dom bukowy koniecznie

Postprzez KrystynaP Pt, 01.02.2008 09:42

Kati myślę już od rana.
Kris
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez Marysia Pt, 01.02.2008 09:48

Kasiu, jestem z Wami! A może Beata potrzebuje kogoś, kto jej po prostu wysłucha. Choc, jak pisze Terenia różnie z tym bywa. Kazdy z nas jest inny i inaczej reaguje na takie złe wiadomości.
Może tez troche prywaty...opowiem, jak było u mnie. To było 3 grudnia. Pojechałam sobie autkiem na zwykłe badanie, bo po prostu od długiego okresu czasu bardzo źle się czułam. Tam dowiedziałam się, że muszę natychmiast byc operowana, natychmiast, że to rak, że za moment wszystko peknie... Wsiadłam do auta i zalana łzami jechałam przed siebie. Dojechałam do męża do pracy. Zaytał, co się stało. A ja, że mam raka. On na to: skąd? Madre pytanie, nie powiem. Mąż wziął telefon do ręki i zaczął wydzwaniać do wszystkich znajomych lekarzy, gdzie sie udac, do jakiego szpitala, do jakiego lekarza....a ja siedziałam dalej płacząc. W tym momencie zadzwoniła moja koleżanka, Basia, zapraszając mnie na swoje imieniny. Ja jej na to: nie przyjdę, bo mam raka. I tak wiadomość poczta pantoflową rozeszła się wśród naszych znajomych. Wieczorem telefon w domu dzwonił co chwila. Nie chciałam z nikim rozmawiać. 5 grudnia, w 19 urodziny syna (!-syn do dzisiaj nie lubi tego dnia...) mąż zawióżł mnie do kliniki. Od razu na chirurgię. Poznałam tam młodego człowieka, z trzema przerzutami, był juz po następnej operacji. I on dał mi bardzo dużo siły. Dawał siebie za przykład, że rak nawet złośliwy wcale od razu nie musi być wyrokiem smierci. A ja sobie myslałam, ty umierasz, a jesteś w stanie jeszcze mnie pocieszać....nie wiem, cos sie zmieniło we mnie. Uwierzyłam, że mozna walczyc...dalej juz znacie moją historię. Teraz staram sie pomagac innym, którym zycie przyniosło podobne problemy. Mówią, że jestem silna. Nie, nie jestem silna, ja też sie boję. Ale jestem pogodzona z losem. Niestety, nieraz po prostu człowiek już więcej nie może zrobic....
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne