Witam Panią.
Mój kolejny post.Tak jakby drugi,chociaż w sumie bylo ich trochę więcej...Każdego dnia śledzę bloga,czytam wszystko wszyściusieńko!ale czasem tylko żal mi się robi,że ja sama do Pani nic...Tymbardziej,że ostatnio w odpowiedzi,Pani sama zobowiązała mnie do informowania na bieżąco,jak ewoluuje moj stosunek do Pani.Tak się zastanwaiałam,czy Panią rzeczywiście to interesuje?Tak w ogóle,to z pewnością...przecież Pani to wszystko dla Nas,dla publiczności,dla ludzi...Ale czy MÓJ ten tylko i wyłącznie własny,mój jeden odbiór,czy to chociaż trochę istotne?
Bo wie Pani,co?Ja to sobie tak wykombinowałam,że chociaż plagiat,to go tu umieszczę.Żeby Pani wiedziała,jak to z mojej strony jest...
"Pani Krystyna*,a raczej wszystkie jej role,wszystkie usmiechy,sposób mówienia,zlane w jedno,w Nią,są dziś naszą wspólną własnością,naszym wspólnym dobrem narodowym,skarbem kultury.Pani Krystyna*,to gigant,to cud nad cudy,jakie się nie zdażają.
Jak wyrazić to,co czuję?Jak się za coś takiego dziękuje?Jak za to zapłacić?Docenić?
Pani Krystyno*,dziękuję Pani za wszystko,dziękuję za ten kawałek mnie,który Pani stworzyła,który Pani zawdzięczam i który należy do Pani."
No i wpadła Pani po uszy.Uwielbia Panią tyle ludzi,że pewnie niejeden przypisuje sobie swój kawałek dla Pani.I gdzie to wszystko pomieścić?Niech Pani kombinuje,bo ja swojego nikomu innemu nie oddaję!
Wielki człowiek z Pani...
Pozdrawiam.