Wiem, że to nie jest żadne pocieszenie, ale chyba wspólnoty tak już mają. U mnie też są ciągle jakieś problemy, cała klatka jest w zakazach, nakazach i uprzejmych prośbach. Wspólnotowe babcie bardzo się nudzą, potrzebują trochę adrenaliny i przy okazji podnoszą innym ciśnienie. Ręce ( i nie tylko) opadają. Dołączam się do słów z poprzednich postów i proszę Panią o zebranie sił!! Proszę się nie dawać!!! Trzymam kciuki i życzę bardziej życzliwych stosunków z waleczną wspólnotą!
Ania