Pani Jando!
Zbieram się z tym pisaniem do Pani od kilku dni...
Zacznę od tego, że właśnie teraz czytam Pani „małpę” – czytam tygodniami, powoli, smakuję każde zdanie, każde słowo i słyszę Pani głos, jakby to Pani czytała w mojej głowie. I dotarłem do fragmentu, w którym opisuje Pani „La route des vins d’Alsace”.
Nawet Pani nie wie, jakie miłe wspomnienia przywołała. Bardzo lubię Alzację (choć taka trochę niemiecka jest) i Strasbourg, tę Katedrę, taka nietypowa z jedną iglicą.
A jadła może Pani to alzackie - „la tarte flambée"?
Chciałem napisać przede wszystkim o ostatnich wydarzeniach.
Bardzo Pani gratuluję Złotej Kaczki! - wcale mnie nie zdziwiło, wręcz, byłoby to coś nienormalnego, gdyby było inaczej! Na Urodzinach byłem – niestety na Shirley nie mogłem, zdążyłem na Patty i potem zostałem na Trzech Siostrach (choć nie planowałem, ale ta Urodzinowa atmosfera tak mnie nastroiła) .
Urzekł mnie ten spektakl. I gra Pani Marysi – pierwszy raz widziałem jakieś 2 lata temu ją w Mis HIV i zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. (o Lamencie nie wspominając – to majstersztyk!!). A następnego dnia zaprosiłem Mamę i siostrę na Ucho. Mama jest dość liberalna i tolerancyjna, jednak uprzedziłem ją wcześniej, żeby nie było żadnych niespodzianek o „wtrętach”, które w Pani ustach brzmią uroczo, na co Mama (66 lat) stwierdziła bezceremonialnie – cytuję dosłownie :”A niech sobie Kryśka robi co chce. Jej wszystko wolno” – wszystkim to opowiadam i wszyscy się śmieją.
Pozdrawiam i do zobaczenia niedługo, bo już sobie zaklepałem „Małą Steinberg” w Studio 18 listopada o 19h!
Ukłony do samych kostek!
(mimo mojego chorego kolana )
Tomek