Pani Jando, może to już jakieś szaleństwo z tą Boską - piąty raz i pewnie nie ostatni! Ale jak ma być inaczej, jak w tym miesiącu i w poprzednim zresztą też, trzy weekendy w Polonii (jeszcze urodzinowy zaplanowany). I nie chodzi o jakieś bicie rekordu , tylko o to, że już się inaczej nie da zaplanować tygodnia, miesiąca bez bycia wieczornym Polonusem. A ku mej wielkiej uciesze za chwilę kolejne „smaczki” szykują się w repertuarze. Zapowiada się wspaniale spędzony czas w doborowym towarzystwie, i nawet te 4,5 godziny dojazdu jakieś mniej uciążliwe się robią.
Niesamowite, że każdy z tych Polonijnych wieczorów pomaga wychodzić na prostą. Czasem te wieczory dają ostro popalić głowie, a pojawiające się refleksje i przemyślenia zostają na długo, na zawsze. A czasem te upływające minuty spektaklu szczelnie zamykają dopływ najtrudniejszych myśli, odwracając przez moment uwagę od rzeczywistości. Za każdy wieczór, każdą godzinę, wzruszenie, łzę, uśmiech, smutek, wywołaną emocję bardzo dziękuję. Są jak powietrze - niezbędne by żyć.
Tym razem ja napiszę – KŁANIAM SIĘ NISKO.
wszystkiego dobrego i do miłego
dziękuję za różaną pamiątkę
Magda
17.10 (środa), 23:38
p.s.
właśnie wróciliśmy rodzinnie z „Katynia”, w Katedrze Katyńskiej mamy tabliczkę pamiątkową pradziadka, był polskim oficerem - porucznikiem. Zginął w 1940 r. Nie byliśmy w stanie nawet porozmawiać po obejrzeniu, potrzeba na to chwili. Dziękuję za ten film.