Pani Krystyno,
Jakiś czas nie pisałam i przyznam, że baaardzo tęskniłam za Panią i Pani dziennikiem. Byłam prawie dwa tygodnie w szpitalu, było ze mną bardzo źle, ale na szczęście wszystko jest już ok. Pani Krysiu jakie to wszystko jest delikatne i ulotne... Człowiek żyje sobie nie myśląc o nieszczęściach, które mogą go spotkać, planuje daleką przyszłość, a nie ma pewności, że będzie na tym świecie w następnym tygodniu. Straszne.
Pozdrawiam Panią serdecznie i do zobaczenia na Schirley w 2 rocznicę powstania Pani teatru.
P.S. I jak? Znalazła Pani "różowy" list? Dwa tygodnie temu napisała Pani, że będzie Pani szukać i, że musiał Pani się gdzie zapodziać.
Karolcia