Bawarka kojarzy mi sie z czyms co nie ma smaku,zapachu ani koloru i czym raczono mnie przez 2 lata mieszkania w internacie,na poczatku nauki w Liceum Plastycznym.Do tej pory jak sobie przypomne to mnie dreszcze przechodzá.Ludzie,JAKIE TO BYLO WSTRETNE! .Chyba nie mowimy o tym samym napoju.
A propos roznych napojow.
Na poczatku mojego zycia w Anglii(rok temu) panowala wielka moda na kawe sojowa.Ja swiezo oderwana od polskiej kawy i tej slynnej internatowej bawarki nie mialam zielonego pojecia o co chodzi.Mijajac rozne kawiarnie widzialam napisy"soya latte,soya cappucino"itd.Jak to zwykle bywa w zyciu swiezo upieczonych emigrantow,nie mialam pieniedzy zeby sie po kawiarniach prowadzac,tak ze znalam ta kawe tylko z nazwy.Chodzilam wiec po supermarketach i na polce z kawa szukalam kawy sojowej.Trwalo to okolo miesiaca,wykonalam w tym czasie wiele telefonow do znajomych,czy przypadkiem takiej kawy nie widzieli.Nikt nie wiedzial o co chodzi.Rozpoczelam wiec poszukiwania na nowo,tym razem pytajac ekspedientow,
"-czy dostane kawe sojowa?"
Wszyscy sie dziwnie na mnie patrzyli,no ale nic myslalam ze to z powodu akcentu.W koncu pytam znajomego kelnera,"
-Sluchaj ty moze wiesz jak sie robi kawe sojowa?"
A on do mnie:"-prosto wsypujesz kawe i zalewasz mlekiem sojowym"
.No tak,prosto,dla kogos kto wychowal sie w w 20 tysiecznym miasteczku i stamtad rusza w swiat,nie wszystko jest takie proste.W koncu polskie krowy sojowego mleka nie daja;)Musze sie jeszcze duzo nauczyc;)
Pozdrawiam serdecznie.