Pani Krystyno...
co ja dziś mogę napisać ...?
Shirley. To nie jest dla mnie tylko spektakl.
Zawsze gdy Pani się kłania, mi łzy cisną się do oczu.
Gdy opuszczam teatr spływają po policzku.
Gdy jadę do domu próbuje je powstrzymać, jestem milcząca.
Gdy jestem w domu płaczę. płaczę. płaczę.
Pani Krystyno, tyle Pani daje ludziom i tyle Pani w zamian dostaje. To piękne. Ten śmiech, łzy, wzruszenie, emocje, podekscytowanie, bijące serce, smutek i radość, ukojenie, cisza, przeżycia.
Jestem coraz bardziej pewna że zawód aktora jest tym zawodem w którym spróbuję znaleźć swoje miejsce.
Ale teraz nie o tym.
Wciąż płaczę.
Nawet pisząc to do Pani.
To co Pani daje nam, widzom to największy skarb. To trans rozkoszy, za każdym razem i w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Dziękuję za to dziś jak zwykle, dziękuję po prostu a może trochę niezwyczajnie.
Dziękuję.
Może znalazłam dziś cząstkę siebie tam w tym tekście, tak dobrze mi znanym? choć mam zaledwie 16 lat.
Nie wiem, nie wiem
może?
ściskam mocno.