Ale dzień.
Wspaniale być już w domu, a zaczęło się...
Nie dość, że Prezes nie miał humoru i opieprzał wszystkich na prawo i lewo, czy się należało czy nie, potem okazało się, że prasa znów nam „dowaliła”, że jarmark uciążliwy dla mieszkańców, a jaki kurcze ma być, taka jego miejska prawie 750 letnia tradycja, jeszcze tylko tydzień i święty spokój. Zdążyłam "odpodlić" lalki, bo po wczorajszym Pani zdaniu pomyślałam, że ma Pani rację nie muszą być upodlone. Z bruku na krzesełko.
Wracam do samochodu i mam właśnie wypisywany mandat od Straży Miejskiej, za parkowanie w miejscu niedozwolonym, odpowiedziałam grzecznie, że za szybą mam przecież wszelkie możliwe uprawnienia, Pan na to, że owszem ale w całości tego pozwolenia nie widać, dał się w końcu przekonać, że te dwie niewidoczne linijki tekstu o drukarni co to ten druk wydrukowała nie są najistotniejszą informacją, finalnie - pouczenie, o nie prawidłowym umieszczaniu identyfikatora za szybą pojazdu, dobrze, że nie jeżdżę rowerem, bo gdzie bym miała go umieścić (chciałam napisać wsadzić, ale było o umieszczaniu)...
Na szczęście dziś tenis, potem do przyjaciółki na mrożoną kawę to odreaguję. Te dwie gałki loda i bita śmietana, na osłodę tego trudnego przecież dnia są do przyjęcia, prawda? W końcu spalę tyle kalorii biegając po korcie.
Po grze, jestem przed domem przyjaciółki, telefon, odbieram w samochodzie, znów z pracy, gadam, biorę torbę w rękę, wysiadam, kończę rozmowę.... cholera jasna..., niech to szlag.... teraz już klnę na całego nie szczędząc ani nie przebierając w słowach, kluczyki od auta!!!, a z nimi klucze od domu!!! Poczułam się jak te wszystkie blondynki (przepraszam za porównanie, ale tu jest idealne), pierwszy raz w życiu to mi się zdarzyło. Myślę sobie, spokojnie, masz zacięcie techniczne, dasz radę, próbuję, najpierw szyba, może któraś niedomknięta, może bagażnik zostawiłam otwarty, dupa, od kiedy taka porządna jestem? Znalazłam w torbie drucik (skąd ja miałam ten drucik, nieważne) więc do boju, najpierw sam drucik prosty, potem drucik wygięty, potem drucik z nitką, sama nitka, wszystko na nic. Przejeżdża Policja, myślę sobie, teraz jeszcze będę się tłumaczyć co robię - kradnę samochód, albo będę patrzyła jak Panowie, zanosząc się śmiechem, dodają z politowaniem - kobiety. Nic takiego przejechali, nawet nie zwolnili, niesamowite co?
No nic idę na kawę, nie mam siły już dziś z nikim, ani niczym walczyć, na drugim schodku do mieszkania przyjaciółki zaczynam główkowanie. Nowy plan działania, a może drut, tak drut mocniejszy z nawiniętą jak w wędce nitką zahaczę, zacisnę i przycisk do góry, tak to może wypalić. Dzwonię do drzwi, pierwsze słowa „ potrzebuję kawał druta i sznurek”, spotkałam się z dziwnym spojrzeniem, ale OK, szukamy. W czasie szukania wyjaśniłam co się stało i słyszę chichot, śmiech, a potem to już obie zanosiłyśmy się śmiechem, dotarło do mnie. Jakiś miesiąc temu zrobiła to samo, ale to już któryś raz jej się przydarza, więc nie robi to na niej kompletnego wrażenia i wie kto może pomóc. Telefon do przyjaciela, przyjaciel przyjeżdża, męczy się męczy i nic, w końcu łączymy siły i męczymy się razem, po godzinie ... udało się, zamek puścił!!! Musiałam przyrzec, że nie wydam sekretu, ani nie zapytam gdzie się tego nauczył – coś mokrego na zrekompensowanie przerwanego, rodzinnego wieczoru dla niego i dla mnie też, po tym wszystkim należy mi się, a kawa z lodami i bitą śmietaną przełożona.
Szczęśliwie w domu, stres dzisiejszego dnia odpłynął, nawet nie pamiętam już czym się tak denerwowałam, samochód pod domem, kieliszek wina obok.
Życie jest piękne dalej tak myślę, ciekawe czy dlatego, że szyba cała a kluczyki leżą na stole ?
dobrej nocy i wspaniałego jutrzejszego dnia
Serdeczności i pozdrowienia
Magda