Pani Krystyno...
Dzisiejszy wieczór.
To było moje pierwsze spotkanie z Shirley... Nie był to tylko śmiech ale również refleksja nad pozornie banalnym światem kobiety, kobiety samotnej, żyjącej w rutynie codzienności, kobiety która nie wierzy że życie może ukazać się na nowo w zupełnie innych barwach i wreszcie kobiety która żeby zrozumieć że prawdziwe szczęście jest obok potrzebowała ochłonąć od szarej rzeczywistości. W każdej z nas siedzi taka kobieta, chociaż we mnie pewnie dopiero się wykluwa...
Śmiałam się do łez i wzruszałam za razem...
Słowa nie są tu potrzebne i Pani świetnie to rozumie.
Bo słowa nie wyrażą w pełni emocji, których dziś mam tak wiele, dzięki Pani.
Muszę Pani również powiedzieć (tak na marginesie), że wyglądała Pani po prostu pięknie na tym leżaku, w Grecji... pięknie
Dziękuję za cudowny wieczór, nie było to moje ostanie spotkanie z Shirley. Jestem pewna.
A w sobotę 'ucho...'
Pani Krystyno...
dziękuję.