Pani Krystyno!
W danej chwili - ze słynną już sztuczną pupą - krąży Pani po scenie swego ukochanego - własnego - Teatru. Bosko! (na dany moment chyba nie ma bardziej adekwatnego określenia teraźniejszości?!)
Po co zatem, z jakiej przyczyny czas odpoczynku Pani(bo zapewne wówczas odczytywać Pani będzie te słowa) bezczelnie zabieram?[zabierałam się do pisania tego listu wczorajszego wieczoru] Zazdrość! Jakież to ludzkie prawda? A, że ja człowiekiem staram się być z krwi i kości, to też na uwizualnienie tych emocji sobie pozwalam.
Zazdroszczę siły, uporu, walki, wiary w samą siebie i myśli codziennych w głowie - "mi się uda, ja potrafię, dam radę to zrobić". Pani Krystyno zazdroszczę możliwości działania! We mnie chęć też się pojawia - niemała. Chęć działania w kulturze. Nie ma jednak możliwości(nie udało mi się na nią natrafić?) bez odpowiedniego dyplomu, udokumentowania swojej działalności dyplomami, "papierkami". I rozżalenie wówczas we mnie przeogromne się pojawia, bo by zaufać młodemu, pełnemu wigoru, animuszu i chęci działania nie warto dać szansy? Szansy nie bycia gwaizdą, szansy uczenia się!
Chcę działać - w Poznaniu, nie potrafię. Nie z tym brakiem wiary.
Czy czegoś oczekuję? Czy piszę w jakimś konkretnym celu? Tak. Tak by się chciało usłyszeć - do przodu Kaśka, jeszcze jeden, czy dwa zakręty, a znajdziesz miejsce dla siebie - miejsce, w którym się zakochasz, tak jak ja w swojej pracy, w swoim Teatrze.
Pani Krystyno, tak przy filiżance herbaty - niech mignie(za poufałość nakazywania Pani danych czynności - przepraszam;) ) Pani przez głowę myśl - cudownie mi, dzięki samej sobie mam możliwość działania.
Pozdrawiam, dnia miłego życząc.
kaśka