Dzisiaj premiera. Co prawda oglądałam ten film już jakiś czas temu (na festiwalu we Wrocławiu), ale wrażenia po seansie pozostały tak żywe i mocne, jakby to było niedawno.
Nie ukrywam, że wybrałam wtedy akurat ten film ze względu na Panią... Tak jakoś staram się oglądać wszystko, w czym brała Pani udział.
Wiedziałam tylko, że film polski, reżyser Barański, wątek białoszewski, a Janda jest jedną z głównych paru osób.
Wstyd pisać, ale nie słyszałam ani o Jadwidze Stańczakowej, ani o Jej znajomości z Białoszewskim, ani o Dzienniku we dwoje...
Siedząc w sali kinowej, otwierałam coraz szerzej oczy... Bo film, mimo iż jego akcja dzieje się "jakiś czas temu", ujmuje swoją aktualnością.
Nie wiem, czy ujął mnie tak dlatego, że gdzieś tam "podświadomie" ciągnie mnie do biografii osób naznaczonych chorobą (np. Poświatowska).
Znajomość tych dwojga poraziła mnie prawdą psychologiczną.
¦ledząc ich losy, niejednokrotnie miałam wrażenie déjà vu...
Gorąco polecam poznanie zarówno tej pary osób, jak i małego czasu, w którym przyszło im żyć.