W małym kredensie mojej babci jest stara chusteczka. Babcia opowiadała, że tuż przed wojną spotkała Chłopca w parku, miała wtedy trzynaście lat. Cudownie im się rozmawiało, On jej nie ciągnął za warkoczyki, Ona nie piszczała z byle powodu, ale po nią przyszła przyjaciółka. Nie widzieli się kilka lat. Po wojnie, któregoś dnia, ktoś zapukał do drzwi. Babcia otworzyła i w drzwiach stał młody oficer. - Czy to Pani własność? - zapytał i podał chusteczkę z inicjałami babci. - Zostawiła to Pani dwanaście lat temu w parku. - Wtedy Go poznała. To był Ten Chłopiec. Okazało się, że w trakcie wojny poznał ojca mojej babci, a że wtedy za nią szedł do samego domu znał Jej adres. Więc kiedy jego dowódca powiedział, gdzie mieszka i zaczął opowiadać o córce, a na dodatek druga litera inicjału się zgadzała, Chłopak domyślił się, że to musi być Ona. Mężczyzna do dziś jednak utrzymuje, że do mojej babci doprowadził go zapach. Kocham mojego dziadka za tę jego romantyczność.
Ciepła historia w ciepły dzień. Chciałam powiedzieć, że ja nie mam wielu problemów i jestem radosna jak szczypiorek na wiosnę.
Wielu Szczęśliwych Dni.
Z wyrazami szacunku
prosto z mostu (20)