Pani Krystyno, czytam właśnie Pani zapiski z 2004 roku, i oderwać się nie moge, raz śmiech (herbata na wodzie ze studni ze zdechłym kotem ), raz smutek: śmierć kogoś, i jak Pani pisze, sentymentalizm, którego Pani nie lubi u siebie, a wedlug mnie po prostu wyjątkowa wrażliwośc...
Wszystko to razem jest rewelacyjne, samo życie, ujęte tak jak to tylko Pani potrafi...
No ale jednak muszę się oderwać, dobrej nocy, dobrego nowego dnia i tygodnia...
PS. NIECH PANI NIE PRZESTAJE PISAć, zresztą co ja wymyslam, przecież to pisanie to jakaś część Pani, bez której nam tutaj, i nie tylko tu, cięzko by było, a Pani może też...
I jeszcze kwiaty, w końcu w tym, tj. przyszłym jeszcze, tygodniu, wiosna...
Pozdrawiam, Agnieszka