Witam Pani Krystyno!
Wróciłem przed chwilą z teatru. Tak wczesna pora dnia, to niecodzienność...jeśli chodzi o wizytę w takim miejscu. I niecodzienne okoliczności.
Niby wszystko jak w teatrze, tłum ludzi, stłumionym głosem wypowiadane słowa w foyer, Aktorka. To chyba monodram. Cała reszta inna. Kasa nieczynna, drzwi do sceny dużej zamknięte, szeleszczą celofany i pachną kwiaty czarno-białe. Znakomita większość widzów skupiona na "sztuce"...wzrokiem na trumnie z tabliczką.
To Jej debiut w tej Roli. Raczej bez tremy i nie ma oklasków. Są zwieszone twarze i szkliste oczy. Hołd i ostatnie Pożegnanie na stojąco.
Dlaczego aktorzy umierają?
Pozdrawiam, dzisiaj raczej zasmucony, z Poznania...
=Sławek=