Szanowna Pani Krystyno,
odwiedzam Pani stronę od jakiegoś czasu (dłuższego) z czestotliwością różną, uzależnioną od mojego nastroju, możliwości, chęci. Uwielbiam Pani dziennik, cenię Panią jako osobę (na tyle ile jej nie znam, oczywiście).Czytam, przeglądam, oglądam zdjęcia, emocjonuję się , czasem uśmiecham i dystansuję. Nigdy nie przyszło by mi do głowy napisanie czegokolwiek do Pani gdyby nie pewien wpis opisujący Pani zajście z młodym człowiekiem pragnącym zdjęcia z Panią.
Rozumiem,że jest Pani osobowością medialną, piekną i wartościową. Nie zdawałam sobie sprawy , że również do tego stopnia wystudiowaną. Rozumiem, ze może Pani odmówić : bo nie chce, bo nie czuje się dobrze, bo nie czuje się atrakcyjnie, bo właśnie wstała, bo właśnie nie ułozyła sobie fryzury...itd, itd.
Pani Krystyno czy to ważne ?! Ludzie nie lubią Pani za to jak Pani wygląda, tylko za to co Pani robi i jaką osobą jest (przyjnajmniej jaką jest na tej stronie).
Każdy z nas wygląda czasami żle, nawet na zdjęciach prywatnych, które ogląda "jego publiczność", ale najważniejsza jest utrwalona osobowośc a nie "twarz doskonała". Przykro mi na myśl o uczuciach tego człowieka, którego "pragnienie sięgnęło bruku" z powodu braku odrobiny podkładu i czerwonej szminki. Przykre to ale najwidoczniej jak rzeczywiste.
Pozdrawiam i życzę jakże banalnie : zawsze idealnego makijażu.