przez GrejSowa N, 03.12.2006 09:34
Czeszcz HP! Witam Druhny w ten piękny, słoneczny, ale już trochę zimowaty poranek...¦niegu niet...tylko szron na dachach...Migreny też niet, ale w piątek i wczoraj dała popalić...w piątek trochę lżej i całe szczęście, bo musiałam pracować...a wczoraj...cholera, nawet nie mogę o tym myśleć, miałam być na spotkaniu z foremkami przed premierą i pewnie się na mnie poobrażały w cholerę, ale ja w tym czasie leżałam na kanapie z kompresem na głowie...eh...szczekam więc tu teraz jako ta kania dżdżu na relacje, zdjęcia, wrażenia...ale jeszcze rano, pewnie śpią, piszę więc najciszej jak się da, ciiiiiii.....
A ja tu tymczasem pobronię sowie honoru HP, bo widzę, że Druhny wszystkie jak raz zawiane (ekhm, ekhm) chyba...Zresztą, czy ja wiem...czy honoru...trochę się obawiam wielkich słów...Ja piszę kiedy chcę, mogę, czuję, mam czas...No, dobra, nie będę nikogo wołać, nie będę nikogo szarpać...bo wiem i rozumiem, jak to jest...że czasem są takie chwyle...ale niech Druhny wiedzą, że temat to se można założyć, i owszem, ale jak „robić ni ma komu”, czili jak nikt nie będzie pisał, to spadnie z hukiem...i to wraz z autorem...prawda, MarysiuB..? Sama to jakiś czas temu tu napisałaś…temat jest jak są LUDZIE, którzy go tworzą i wtedy powstaje wyjątkowy klimat. Tworzymy tu jedyną, niepowtarzalną kombinację ludzkich charakterów, osobowości, upodobań, które złożone do kupy dają obraz HP, zupełnie tak jak puzzle. Mam ogromną nadzieję i wiarę, że z czasem i te zagubione puzzelki się odnajdą, bo bez nich to nie jest i już nigdy nie będzie TEN obraz. I że to nie jest kalejdoskop, którym się potrząchnie lub obróci i będzie inny, piękny obrazek. O, nie!
Podczas, gdy na forum, w innych tematach nieraz wrze i kipi, i różnie się to kończy, to w HP zawsze kończy się tak samo – wiarą w DOBRE INTENCJE, która sprawia, że można tu znaleźć spokojną przystań dla wyrażenia swoich myśli i poglądów, bez względu na różnice zdań. „Różni ludzie są na świecie” – że zacytuję Janusza Gajosa z jednego z moich ulubionych monologów kabaretowych. I to jest PIęKNE! Czyjeś odmienne zdanie nie będzie nam się podobało, to oczywiste, choć z czasem możemy się do niego przekonać, zależy od argumentów, ale jeśli jednak nie - to wystarczy je zaakceptować, bo w przeciwnym razie to już prosta droga do cenzury. Od razu mówię, żeby nie było, że cenzury nie zaakceptuję NIGDY. Dziękuję za uwagę. I dziękuję jeszcze za HP, za to, że jesteście…lubię tu zaglądać, lubię Was czytać, lubię się tu pośmiać, zamyśleć nad życiem, czasem zasmucić, a nawet wkurzyć. I nie chcę, żeby HP, wyłącznie dla świętego spokoju, było jako ta moja nowa droga do pracy, bo to by było cholernie nudne...i prowadziło do nikąd, dokąd wcale ale to wcale nie chce mi się iść…No, dobra, może faktycznie wierszenek było ostatnio dużo, a może to tylko złudzenie „apteczne”, bo mniej było tasiemek, historii z życia wziętych, czepiania się, odwracania kota ogonem i innych szarpanin z wysokim PH, ale czy chcemy czy nie, są one integralną częścią naszej tu wszelakiej twórczości, haseł, kodów, terminologii…są hapowskie i zrodziły się tutaj, i dlatego nie wyobrażam sowie bez nich HP, tak jak nie wyobrażam sowie HP bez Druhen i wszystkiego, w co HP obrosło przez te wszystkie miesiące, co ja mówię – LATA! I mogę nawet pisać list do ¦w. Mikołaja w tej sprawie, bo jak nie, to ja tu Wam odstawię taką protest-wierszenkę, że Wam spadnie wszystko, włącznie z cycem. Amen.
A teraz otwieram piwo i lecę sową…bo chwilowo nie mam historii z życia, gdyż nic się ostatnio u mnie nie wydarzyło poza migreną. Wkleić? A co, zabronią mi Druhny pić z rana…?! A ja się właśnie nastrajam do meczu, więc piszę szybko, żeby się wyrobić…Luuuudzieee, z jaką miną Misiek wychodził rano do szkoły…że nie obejrzy, jak mi go było żal, ale nie był na zajęciach 2 tygodnie temu, bo był chory, a dzisiaj ma ważne zaliczenie…No, nic…
Teremi – z tym patrzeniem rano w lustro, to ja już od dawna mam tak, że wolałabym nie patrzeć, albo po prostu nie mieć lustra, żeby pokusy nie było. Ale co tam, nie to piękno się liczy, co nie…? Przeglądam się w ludziach i stąd wiem jak jest. Lustro kłamie, i tyle.
Na meczu nigdy w życiu nie byłam, bo się boję, raz byłam na stadionie, ale na koncercie Tiny Turner, hihi…też się bałam, zwłaszcza po koncercie, w drodze do wyjścia…boję się panicznie tłumu…Jak byłam w Londynie, to przez jakiś czas mieszkałam niedaleko Wembley…raz byłam akurat na ulicy, kiedy skończył się mecz i kibice wylegli na ulice (rym niezamierzony, hi hi)…oj, jak ja się wtedy bałam….wolę oglądać mecz w telewizji, choć z pewnością to zupełnie inne wrażenia…
Zamyśliłam się nad „zimą jako ostatnią porą roku”…A wiesz, że ja nigdy tak nie myślałam o zimie…? Hmmmmm
A sól lubię, choć wiem, że jest niezdrowa na ciśnienie, ale mam w normie…nie lubię przesolić, bo wtedy mogę dostać w łeb ;-), ale lubię np. słone masło, no i moje ulubione słono-słodkie ciasteczka „Digestive”…nawet te z koczeladą…Uwielbiam połączenie słonego i słodkiego. Mniam.
Trzynastko – ja też nie cierpię zimy, wyjątkowo ją toleruję na ¦więta i Nowy Rok, mogę się nawet modlić do Najwyższego o śnieg i mróz, tfu, mrozek…W młodości to zupełnie co innego…zimę stulecia przeżyłam w Borach Tucholskich, na zimowisku, które z konieczności trwało ponad 3 tygodnie i to dopiero była frajda!! A dzisiaj, no chyba, że tak jak Gocha mówi, byłyby ogłaszane „snow days”, na przykład podczas prognozy pogody w TV, i wtedy spokojnie zostawałoby się w domu, to tak! Ja jeszcze w piątek widziałam zieloną trawkę i myślałam, czy by się na nią nie wybrać ;-) O ucieczce w ciepłe kraje marzę od dawna…bo wkurza mnie to, że 10 miesięcy szczekam na 2 miesiące względnego ciepła…a w cholerę! Ileż można szczekać, co nie? Yo Yo Ma też uwielbiam, nie mam jeszcze tej płyty, o której wspomniała Masza, teraz słucham muzyki z filmu „Łuk”, która działa na mnie nie gorzej niż piwo ;-) No, i co, Trzynastko, podjadłaś już sowie coś, czy dalej się głodzisz w sprawie wątrobowej…? Wiesz co…? Siedzę i myślę nad tym „odstawianiem”, ale nic mi nie przychodzi do durnego, sowiego łba..jak połączyć cyc z bezinteresowną życzliwością…ekhm, ekhm…to znaczy przychodzi…ale Ty chyba nie o tym…? ;-)))))))
Gocha – chwylę mi zajęło odszyfrowanie słowa „majatki”, bo już myślałam, że w Las Vegas to ludzie w kasynach majtki zostawiają, a może "zastawiają", hihi, i chciałam Cię zaraz prosić o wyjaśnienie…ot, głupi brak ogonka i już inne myśli, ekhm, ekhm…Masz w ogóle polskie ogonki…? Normalnie czepialskie zboczenie mam, ale przyznasz, że fajna czepka, co nie…? Bo ja uważam, że bardzo fajna!
Masza – fotki z Menczesteru mogą być, ostatecznie…tak jakoś od niechcenia je zrobiłaś chyba, ale lepsze to niż nic;-) Mnie to się najbardziej podobał stary pub, to chyba jasne…W Anglii uwielbiałam włóczyć się po takich pubach. Bardzo podobał mi się taki jeden, w okolicach Victoria Station…bo na podłodze był piasek…WOW!!!
A co Ty wyjechałaś nagle z tym „Co za dużo to niezdrowo”..? Chodzi Ci o wierszenki może? A chcesz w łeb? Hi hi…. Ty lepiej dawaj swoje zdjęcie w maseczce, postraszę kogo trzeba;-)
Koncertu Możdżera zazdraszczam, zwłaszcza po Twoich telefonach…dzięki bardzo!!! Ostatniej płyty tego cudownego tria słucham na okrągło, jak się „Łuk” skończy, to sowie włączę…aha, „Łuk” się nie skończy bo na „repeat” nastawione CD…no, nic, to muszę sama przerwać „Łuk”..hi hi…
Co Ty się martwisz, że nie zdążyłaś sowie wydrukować tego fragmentu HP, że latasz z gołym cycem..? Przecież HP wciąż jest, chcesz w-czapę? Uśmiałam się z tą koszulką…no, i co, zdjęłaś przed kolegą…? Ekhm, ekhm…A co ja mam, moja droga, powiedzieć, jak mój kolega jest ginekologiem…eh..? Wychowaliśmy się po sąsiedzku…wpadał do nas bardzo często ze swoją młodszą siostrą…oglądaliśmy razem telewizję, bo oni nie mieli, jedliśmy razem specjały mojej Mamy, bawiliśmy się…a dzisiaj…on jest świetnym ginekologiem-położnikiem, odbierał poród swojej siostry, czy to nie cudowne…?
A na koniec mam do Ciebie pitanie: „WHAT TIME IS THE NEXT BUS TO….WESOŁE MIASTECZKO..?” Hi hi, ekhm, ekhm…A w ogóle to już wstawaj, bierz kabel i dawaj relację z premiery, dobra! Ileż można spać??!!! Sie pytam…. Co Ty, niedźwiedź jesteś…?
Bromba – ani słowa więcej o benzynie, dobra? Bo nie gadam z Tobą więcej przez telefon…A pana Tomka to ja się normalnie boję słuchać…To wygląda tak, że go włączam i gramolę się od raziutko pod stół i trzęsę jak osika…No, ma się rozumieć, że stół trzęsie się razem ze mną…A co miałaś na myśli pisząc: „w ogóle nie widzę wierszenek”…? Masz coś przeciwko, czy po prostu Ci ich brak…? Proszę o wyjaśnienie.
Maga – dzięki za wszystko o panu Tomku…wciąż się boję, ale teraz jakby troszkę mniej, to znaczy włażę pod stół, ale już się tak nie trzęsę…
Dawaj zdjęcia stópek, zanim staną się stopami, okej?
Pozdrawiam wszystkie Druhny, idę ogarnąć domostwo a potem spadam na mecz…aha…zaraz sowie zmienię emblemat na świąteczny….Druhny widziały kiedyś sowę w stroju ¦więtego Mikołaja…? No! „Owl be home for Christmas!”…Ha ha ha ha!!!!!