Biegam jak idiotka jakaś po tym moim "nowym mieście". Kiedy sobie przypomnę, że jestem głodna, to coś zjem, kiedy sobie przypomnę, że trzeba spać, to na parę chwil zamykam oczy. Skoro ja już teraz , na pierwszym roku, tak biegnę, biegnę, ścigam się sama ze sobą (sic!) to czy to znaczy, że tak już będzie zawsze? Ostatnio pozwoliłam sobie na nocny spacer, po powrocie z biblioteki - w życiu tak się nie zachwycałam księżycem, nie myslałam o niczym, dobrze się stało, ale gdy spacer się przeciągał czułam się coraz gorzej, miałam coś na kształt wyrzutów sumienia. Hmmm, człowiek jest ciekawą istotą...
pozdrawiam i sił do życia życzę