przez GrejSowa N, 22.10.2006 01:28
To znowu ja…cieszycie się…? Pewnie, każdy by się cieszył, nawet ja!!! Powracam z tasiemką…słowo się rzekło, Sowa u bramy…hi hi…
No, to na czym to ja skończyłam ostatnio…aha….
Magnolia – dzięki raz jeszcze za uznanie w sprawie czarno-białych zdjęć KJ…Jak widzisz – KJ może być black & white i niczego jej nie ubyło!
Coś wielkiego i fantastycznego zaczyna się w Twoim życiu???!!! To zupełnie tak jak u mnie!!! U mnie zawsze w poniedziałek, a u Ciebie…? Hi hi…
Mnie tam nostalgia nie przeszkadza…nie wyobrażam sowie życia bez nostalgii…wszystko zależy od tego za czym ta nostalgia…Nie lubisz jak Ci za ciemno…? A ja nie lubię jak mi za jasno…tak już mam…lubię mrok..co poradzić…A propos, to ostatnio mieliśmy w mieszkaniu niezłą dyskotekę, bo była awaria prądu, spadki napięcia i tym podobne, i normalnie nie dało się wysiedzieć przy tym mryganiu…Wkurzyłam się i zrobiłam świecowy nastrój..fajnie było..w sumie to szkoda, że naprawili w końcu to światło…Chociaż z drugiej strony, to dobrze, bo windy znowu ‘chodzą” i hydrofor…Czy Wy wyobrażacie sowie mnie, wracającą po kilkunastu godzinach nieobecności poza domem, steraną, z kilkoma butelczynami piwka w plecaku, wspinającą się po schodach na 9 piętro…? Normalnie cud, że żyję…Tylko perspektywa otwarcia zimnego piwka po trudach wspinaczki dodawała mi sił…serio!!!
Magnolia – ten ktoś, kto Ci daje dodatkową robotę w pracy to na pewno kretynem nie jest i zna się doskonale na zarządzaniu zasobami magnoliowymi…Czuj czuj czuwaj, Druhno, dobra…? No, i jak Ci wyszedł kolorek na włosach…?
Iza – a co Ty taka roszczeniowa nagle i piszesz: „nikt za mną nie płakał”…? Mówię Ci – Ty się w ogóle nie nastawiaj na żaden płacz z powodu Twojej nieobecności! Zobaczysz, od razu będzie Ci lżej!
Dzięki za palmę pierwszeństwa za zdjęcia b&w! No, wreszcie!!!
A pewnie, że też byłam kiedyś samiusieńka na sali kinowej…No, może niezupełnie samiusieńka…ekhm, ekhm…też nie lubię być sama „aż tak”, hi hi…ale fajnie było..
Fajnie napisałaś „młodzieniec z akcesoriami”…może wkleisz…? No, co…???!!!
MarysiuES – ten sztorm to może w Koszalińskiem…? Aha, na zdjęciu doszukałam się skorpiona…to znaczy wiem, że to nie skorpion, ale wyobraziłam sowie, że skorpion….;-)
Gocha – pamiętam dokładnie jak zmarł T. Łomnicki..żal Króla…a w kwestii wielkich aktorów teatralnych i wschodzących gwiazd to już Teremi ładnie napisała….
No, i co, wygrzebałaś ze śmieci mojego gołębia…? Łyso Ci teraz..? Dawaj mi tu figi i mak jako rekompensatę za straty moralne..żeby tak tu publicznie w HP mnie szkalować, że obietnic nie dotrzymuję…
Z najprawdziwszym Chińczykiem to ja kiedyś pracowałam…stanęłam jak wryta jak zobaczyłam jak pisze list do rodziny…dzizys…nigdy bym się tego chyba nie nauczyła…normalnie szok..
Emcia – no, to ile jest rodzajów tych dyń? Ta na piasku bardzo mi się podoba…a najbardziej antenka ;-) No, i „prawie dynia” też niczego sowie…jakoś tak ma pod górkę, co nie…? Takie dyniowe dna, czy coś…
Dzięki za wspomnienie o Paul Klee, Misiek bardzo go lubi…zaraz będzie tam chciał jechać ;-)
Teremi – „trzeźwość zmienia perspektywę spojrzenia na Sowę”...? Trzeźwość to zmienia przede wszystkim perspektywę spojrzenia samej Sowy ;-)
Też dziękuję bardzo za rozmowę, zwłaszcza, że przez totalne zaskoczenie ;-)
MarysiuES – fajna ta dynia do kolekcji, trochę wygląda jak Maszmun w czapce z anteną ;-)
Andora – przepiękne zdjęcia jesieni w K-R…Jesień niejedno ma imię..Dzisiaj, na ten przykład, jesień miała na imię Sowa…;-)
Magnolia – chciałabyś zatrzymać czas…? Ależ to wbrew czasowi! No, i dobrze, że płynie…bosko!!! To zawsze budzi moją ciekawość, niecierpliwość, wyczekiwanie, nadzieję…Gdyby czas stał w miejscu nie byłoby tego wszystkiego…nuuudaaaa…bardzo mnie intryguje, pociąga, fascynuje to, że nic już nigdy nie będzie takie samo jak było…że nic się nie powtórzy…taki sowie kalejdoskop życiowy…
Iza – Dzięki za P. Coelho…A ja dorzucam: ”Kto kocha musi umieć zgubić się i odnaleźć…”
Marysiu – Dziękuję raz jeszcze za cudne zdjęcia z Hiszpanii!! Och, jak bardzo chciałabym tam pojechać!!!
Trzynastko – i Tobie też dziękuję za zdjęcia…jesień na nich jest po prostu urzekająca!!!
Teremi – ja to myślę, że czas płynie wciąż tak samo…to życie gna na oślep…Też nie lubię chłodu, ale tego uczuciowego zdecydowanie bardziej ;-) A ja to sowie myślę, że to co przede mną niech nawet będzie czasem smutne i łzawe, byle było…Przesyłam głaski…trzymaj się!!!
MarysiuB – bój się Kredensu, to Ty pół dnia sufitowałaś???!!! No, to ja się nie dziwię, że byłaś zmęczona…Aha, doczytałam wczoraj o malarzach, trzymam kciuki…czy one działają wstecz..? Wiem dokładnie o co chodzi z zasadą „nie rozglądać się za dużo”, bo mam tak samo!! Im dokładniej patrzę, tym więcej wypatrzę. Moja Mama nie lubi dlatego zabierać mnie ze sobą na ciuchowe zakupy, bo kiedy Ona wyszuka coś wyjątkowego dla siebie, ostatni egzemplarz albo jedyną sztukę w Jej rozmiarze, to ja zaraz wypatrzę dziurę, plamę albo coś w tym rodzaju ;-) Czyli najlepiej, to się w ogóle nie rozglądać, prawda…? Życie od razu łatwiejsze i spokojniejsze…”Różni Cię podglądają”…? Trochę się przestraszyłam..A głosy słyszysz…? Dzizys…teraz to i ja zaczęłam się zastanawiać i rozglądać, ale nikogo nie widzę…eeee, mnie to widocznie nikt nie chce podglądać…A jeśli chodzi o to partaczenie i fuszerki, to wiem, że chyba na jakimś kanale jest taki program „Usterka” czy coś…Instalują ukrytą kamerę u kogoś, kto musi pilnie wezwać fachowców, a następnie można obserwować ich pracę...bardzo zabawne ponoć…To, co..? Wchodzisz w to…?
A co Ty się martwisz, że masz problemy z mobilizacją i organizacją? Od czego masz Sowę, się pytam..? Ma się ostatecznie to doświadczenie w porządkowaniu forum, co nie? ;-)
Oj, tak, koniecznie czytać dziecku!!! Misiek uwielbiał jak ja mu czytałam…Dzizys, jakie on przy tym miny robił!!! Szkoda, że nie mogę wkleić! Normalnie oczy mi się spociły…no, bo dzieci zasłuchane w bajki są takie wzruszające…
Aha, byłam w Korespondencji…jeszcze raz gratulacje dla Piotrka i życzenia najlepsze! Wspaniałe masz dzieci, Marysiu!
No, i te rododendrony…cudowne!!!
Odpowiadam na Twojego peesa: myślę, że go nie znają. Taki lajf…co nie…?
Masza – „zmęczona pracą i wszystkim”…? Jakim „wszystkim”? Mam się obrazić, czy co..? A „dyń” odmieniłaś bardzo dobrze, nie martw się..I w ogóle to co Ty masz przeciwko dyniom ? (dobrze odmieniłam…?) Mnie tam dyniowa moda nie przeszkadza..i kiedy Ci to mówię, to – w przeciwieństwie do Twojej pani architekt – wcale się Ciebie nie boję ;-) A co to ja kelnerka jestem, która Ci zwykła herbatę śmie przynieść zamiast zamówionej zielonej..??!!
Nie marudź, tylko dawaj te „pieprzone greckie ruiny”, dobra…? Ileż można szczekać…?
Bomba – Ty się lepiej nie przyznawaj, że bierzesz leki, dobrze Ci radzę…Bierz sowie, ale się nie przyznawaj..powiedz, że na żeń-szeniu jesteś czy coś w tym stylu, już Ty tam coś wymyślisz…dobra..? Słuchaj, a jak się ma tylko jedno łóżko to nie da się zmienić, co nie…? A Ty ile masz tych łóżek..? A może Ty Siostra Bronka jesteś i w szpitalu robisz..? No, jak ja chora jestem to się kręcę niemiłosiernie, ale żeby zaraz łóżko zmieniać…? A może ja czegoś nie zrozumiałam…? Ekhm, ekhm…
Oczywiście, że brzozy mają moc! Taka moc brzozy nazywa się WODA BRZOZOWA, co nie..? Wkleić?
Gocha – uściski dla Kasi!!! Dzięki za polecenie „Little Miss Sunshine” – czekam z niecierpliwością!! Przeczytałam wsjo na ten temat i tylko czekam na „obraz” hi hi…A ta kukła na zdjęciu to może atrapa..? I piękne to zdjęcie „Po prostu liście”…zdają się tańczyć, tak po prostu…
Aniu Andorowa – ale tajemnicza jesteś z tymi urodzinami ;-) Phi! A ja mam magiczną cyfrę i z przodu i z tyłu, taka jestem fajna!!! O kondycję trza dbać, jasna sprawa! Czasu trochę mało, ale jeszcze trochę go jest..na basen, dżakuzi, siłownię, szmery rowery i takie tam…Przecież żeby być na bieżąco w HP i jeszcze smarować, to trzeba mieć formę, co nie…? Ja też lubię, jak czasem przemycamy tu trochę naszej prywatności…to tu, to tam…to jest takie jakieś wzruszające…nie wiem…Piękna ta jesień zamknięta w szklanej kuli..
Magnolia – podoba mi się Twój malunkowy orange!
Masza – „jak Emci nie ma to jakby Maszmuna nie było”..? Obrażamy się Druhny, co nie..? Trzy cztery!!! Zdjęcia greckie z serii dzbanowej bardzo ładne….A co Twój T. tak sowie te dzbany umiłował, co…?
Duśka – a gdzie nagrody na konkurs klonowy dla mnie i Emci?!
Wczesnym świtem to ja zmierzam obok starej gazowni na Woli…Wkleić..? To poczekajcie do poniedziałku/wtorku…Dzizys, jakie to są klimaty…Takie jak Twoje brzozy, cizli piękne i nostalgiczne..
¦ciana – kłaniam się nisko i dziękuję za zabranie mnie do Chin…Zdjęcia obejrzałam i opowieści przeczytałam ze zrozumieniem…oraz ze wzruszeniem…cała paleta emocji…bez nich te zdjęcia i opowieści byłyby zwykłymi zdjęciami i zwykłymi opowieściami z podróży…a tak są niezwykłym, poruszającym zapisem przeżyć i refleksji…Teraz także i moich…Dziękuję, że chciałaś się tym wszystkim z nami podzielić…i jeszcze dziękuję za kartkę…za ¦więtą Gałąź…
Trzynastko – a Tobie dziękuję za uparte i cierpliwe przekonywanie nas, że DNA nie ma…;-) „Jeziorany” bardzo mi się spodobały…faktycznie piszemy tu przecież powieść w odcinkach o nas, o naszym życiu…Zdjęcia jak zwykle urzekające!!!
Emcia – Ty mnie tu nie strasz Holloweenem z odgrzebanych den, dobra…? Czy ja mam odgrzebać swoje? Nie będziemy się licytować, dobra…? I straszyć, dobra…? No! Dziękuję za wspomnienie o „Okruchach dnia”..Uwielbiam ten film, oglądam od czasu do czasu, duet AH i ET jest po prostu mistrzowski..co ja mówię – cesarski!!
Pomysł ze spaniem w szafie z sową jest bardzo trafiony zważywszy, że ja przecież prowadzę intensywne, nocne życie i generalnie w nocy to mnie raczej w szafie nie ma…hi hi…Ale Gocha i Maszmun jak chcą, to sowie mogą w niej urządzić sabat czarownic, proszę bardzo!!!
Zerkam na moją pościel – jest w blade maki. Wkleić?
A gdzie ta czekolada w tym cieście…? Bo tak z wierzchu to nie bardzo, co…? Ja myślałam, że to sernik polany czekoladą…phi…uwielbiam!!!
Maga – kiedy będą te stópki Mateo…? Monitor wypucowany i gotowy do całowania ;-)
Kangurzyco – z Twojego opisu wnioskuję, że tremo, to o z Twojej opowieści, znane jest również pod nazwą „toaletki”. Miała taką moją ciotka, u której w dzieciństwi zatrzymywałam się przed i po moich wypadach na wieś do Dziadków. Wszystko się zgadza. Z tą fascynacją odbiciami włącznie ;-) I namiot z kołdry, i koperta…eh…Nie lubiłam tych kopert bo jak się w nocy „kotłowałam” to często w tej kopercie lądowałam i to mnie wkurzało…No, i oczywiście, że musiała być zawinięta pod nogami, a u mnie jeszcze dodatkowo i po bokach, właściwie to tylko jak mi łeb wystawał czułam się bezpiecznie…Pudła, namioty…no, przecież czołg, w którym upłynęła część mojego dzieciństwa, składał się z przewróconych krzeseł i bledzika, a dziura w oparciu robiła za właz ;-) A kiedy czołg przenosił się do mnie, to bledzikiem nakrywało się dwa rozłożone stoły-biurka w moim tapczanie-półce (ktoś pamięta taki wynalazek…?). Oczywiście na wyposażeniu podstawowym obowiązkowa latarka! Misiek natomiast uwielbiał siedzieć w szafach i szafkach…wyglądał przezabawnie..i był najszczęśliwszy jak słyszał nasze poszukiwania, a jak się do niego już dostałam, to piszczał z zachwytu!!! W szafie w przedpokoju bawił się w windę. Właził do szafy, zamykał się od środka, naciskał wyobrażone (lub co gorsza namalowane) guziki, buczał i hałasował udając jazdę windy lub jej nagłe zatrzymanie. Jego pomysłowość i wyobraźnia w zabawach to materiał na oddzielną tasiemkę!
P.S. Czy Twój Stary to do Sydney poleciał taksówką..?
P.S. Konwalie pachną bosko!
Masza – a dlaczego Ty sowie pożyczasz bez mojej zgody mój nawiasik w postach…? Oj, coś mi się zdaje, że będę musiała Cię porządnie wytarmosić…To co w Rozmowach, to pikuś, wiesz..?
Teremi – teraz Ty, no, wyłaź! Bo ja to już nikogo nie mam do witania…Puuuuchyyyyy, że hej! Gdybym ja połączyła w jedno te trzy rzeczy, co to wiesz, to ja bym musiała chyba po takim weekendzie do pensjonatu nad Bug pojechać…A wódki to ja właściwie nie piję i S. dobrze o tym wie, tylko tak mówi ;-) Poza tym S. prowadzi i nie lubi być pasażerem ;-), a co za tym idzie – wtedy nie pije. No, chyba że Maszmun tym razem byłby pasażerem, to tak! Wiadomo o co chodzi ;-)
Okłady z liści kapusty na dupsko…? Luuuudzie, a jak z tym chodzić…? No, bo spać to jeszcze jakoś ujdzie…A potem ta sama kapusta na gołąbki…Dobre! To chyba że sama musiałabym je wpierniczać ;-)
Ja tym młodym sąsiadom to poradziłam, żeby następnym razem rozpoczęli imprezę wraz z nadejściem zmierzchu i dali czadu aż do równo 22! Bite kilka godzin szaleństwa, co nie…?
Masza – zdecydowanie nie nadajesz się do klubu…Grzybki, ogóreczki, śliweczki to każdy jeść potrafi, ale my tu ocet pijemy, kapujesz?
A ja wcalę nie wolę S. od Kazimierza, tylko po prostu w niedzielę to ja się nie piszę na żadne dalekie eskapady, bo w poniedziałek rano o 5.30 to w życiu Kredensu bym nie wstała. Ja dzisiaj po tych Łazienkach i Starówce to ledwo żyję. Piszę i piszę i czuję jak mi PH ulatuje, a z pajacy z wiersza na wiersz robi się zwykły post…a nie tak miało być, kurna…A S. to pewnie że by pomasował, co Ty facetów nie znasz? Ale ja sowie wolę pomasować sama, bez zobowiązań, hi hi…Chociaż jak dzisiaj zobaczyłam S., fajnie wyglądającego, to nawet sowie o tym pomyślałam, wiesz..? Ekhm, ekhm…ale tylko przez moment, wiesz…? I już mi przeszło…
A z tą Małą S. to idź sowie na te swoje koncerty, wiesz…? Idź sowie…Misiek ma inne plany, więc zaprosiłam Brombę. Ona teraz taka biedna leży w domu chora i nie może bidulka dojść do siebie, dzwoniłam dzisiaj do niej…ucieszyła się, wiesz..? WIESZ????!!! Idź sowie na te swoje Kasandry i Ryśki..idź…
Trzynastko – raz jeszcze dziękuję za tupnięcie nogą w sprawie DNA, które żeśmy tu sowie ukochały…wydrukuję, nauczę się na pamięć, będę sowie powtarzać co dnia…ale to nie takie łatwie, wiesz o tym..? A na dupie to sowie siedzę pełną dupą, gdyż zastrzyki robi się przecież na wysokości, która w siedzeniu nie przeszkadza. I całe szczęście, bo jeszcze by mi tego brakowało. Natomiast ze spaniem to już inna sprawa…Czyli mam spać tylko na lewym boku…? Kurczę, a ja najbardziej lubię na prawym…bo na lewym to mi się jakoś we łbie kręci…
No, i tyle…wysiadam…jest już późno, piszę bzdury…Pozdrawiam Was, Druhny, jutro to już tylko może dam radę na wierszenkę, dzisiaj, teraz jestem już do niczego….dziękuję raz jeszcze za tasiemki, wierszenki, zdjęcia – wszystko przecudnej urody…Przepraszam, co złego to ja! ¦ciskam w pasie!
P.S. Przez ostatnie dwa dni Misiek mnie mordował, żebym zaakceptowała jego pójście na całonocny maraton filmowy z horrorami. Czujecie to..? Od 23 do 6 rano…Jedna tylko koleżanka wyraziła ochotę, ale z tego co wiem, to jej matka mniejszą…
No, to ja bym miała w nocy niezły horror..I dzisiaj problem rozwiązał się sam – Miśkowi się przypomniało, że ma zajęcia w szkole w sobotę od rana. Ufff..to znaczy cholera jasna, tak powiedział…
P.S. O rany…która godzina…?