Krystyna Janda prezentuje "Małe zbrodnie małżeńs

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Krystyna Janda prezentuje "Małe zbrodnie małżeńs

Postprzez aleksandra Pt, 08.09.2006 09:10

Janda prezentuje "Małe zbrodnie małżeńskie"

Dorota Wyżyńska: To kolejny Pani spektakl telewizyjny po "Porozmawiajmy o życiu i śmierci" Krzysztofa Bizio oraz "Związku otwartym" Dario Fo, który traktuje o kryzysie małżeńskim.

Krystyna Janda: To temat zawsze aktualny i atrakcyjny dramaturgicznie. Dotyczy nas wszystkich, boli, rani, rujnuje nam życie i marzenia, nie umiemy sobie z tym poradzić, jak i z nieszczęśliwą miłością - drugim wiecznym tematem w sztuce. Przecież szczęśliwy, harmonijny związek dwojga ludzi to jedno z najtrudniej realizowalnych marzeń ludzkości.

Sztuka "Małe zbrodnie małżeńskie" Erica-Emmanuela Schmitta przez wielu inscenizatorów traktowana jest jako typowa komedia. A Pani zobaczyła w tym materiale refleksyjną opowieść o dwojgu bardzo samotnych ludziach...

- Tak, wyszedł mi spektakl dość ponury. Mam nadzieję, że będzie interesujący i bliski widzom, a śmiać się będzie można (czy raczej uśmiechnąć) po zakończeniu. Tekst Schmitta grany jest zwykle tak, że postaci stają się karykaturami, a ich problemy są wyśmiewane wedle intencji autora, szczególnie racje i zachowania żony. Nie umiałam tak spojrzeć na ten utwór. Mnie on przestraszył z podobnych powodów, co bohaterowie Krzysztofa Bizio i Dario Fo. To grupa znerwicowanych, nie mogących sobie poradzić ze sobą i światem współczesnych neurotyków, nauczonych raczej oczekiwać czegoś od otoczenia i partnerów niż dawać. Egoistów nie rozumiejących partnerstwa, zapatrzonych w siebie.

Czy Janda - aktorka lubi pracować z Jandą - reżyserką? Czy dogadują się?

- Z konieczności tak, ale walczą ze sobą zajadle. Gusta i interesy aktorki nie zawsze idą w parze ze spojrzeniem reżyserki. Na szczęście masę innych względów i etyka zawodowa obowiązująca w obu zawodach zwycięża. Obie realistycznie patrzą na swoje prawa i obowiązki. Potrafią ocenić, co będzie lepsze dla dobra całości. I na szczęście nie są same, dookoła jest wielu wspaniałych współtwórców.

Na planie "Małych zbrodni..." było cudownie, wspaniała ekipa fachowców: Janek Frycz, który jest w kosmicznej formie zawodowej, autor zdjęć Dariusz Kuc, z którym pracowałam wcześniej wielokrotnie, scenograf pan Maciej Putowski, wypróbowana "opoka", Magda Tesławska kostiumolog... Z dorobku tych kilku osób można by napisać opasłą książkę o kawale historii polskiej i kinematografii i realizacji telewizyjnych i teatralnych. No i producent, dla którego nic nie jest niemożliwe.

W czerwcu była Pani jurorem ostatniej edycji festiwalu Dwa Teatry w Sopocie - miała Pani okazję wnikliwie przyjrzeć się temu, co teraz powstaje w Teatrze Telewizji. Jakie są Pani wrażenia?

- Przede wszystkim obejrzałam wiele interesujący spektakli, współczesnych tematów, odważnych realizacji. Zaskoczyła mnie różnorodność. Prawie nic nie było szlachetnie nudne, czego nie znoszę. Myślę, że Teatr Telewizji wbrew opiniom niektórych, ma się naprawdę nieźle, a przede wszystkim jest partnerem na poziomie dla wymagającego widza. Ja powiększyła bym tylko ofertę o lżejsze, zabawne rzeczy robione dla przyjemności i z miłości do widzów o mniej intelektualnych potrzebach. Spuściłabym z tonu "dęcia w tę trąbę", pilnowała bym tylko poziomu. Ale niezręcznie mi wypowiadać się tak autorytatywnie, przecież sama jestem kamyczkiem w tym ogródku i właśnie przedstawiam publiczności Teatru Telewizji "Małe zbrodnie...".»

"Krystyna Janda. Porozmawiajmy o kryzysie w związku"
GazetaWyborcza - Stołeczna nr 210
Dorota Wyżyńska
08-09-2006






Krystyna Janda i Jan Frycz w "Małych zbrodniach..." w TVP

Kolejna propozycja Krystyny Jandy. Znana aktorka wyreżyserowała spektakl i wcieliła się w główną postać kobiecą. Główną rolę męską powierzyła Janowi Fryczowi. "Małe zbrodnie małżeńskie" w Teatrze TV - 11 września.

«Dramat Erica Emmanuela Schmitta opowiada o związku z pokaźnym stażem. Małżonkowie podejmują ze sobą interesującą, dwuznaczną grę. To rozgrywka, w której kłamstwo, intryga i tajemnica będą mieszać się ze sobą aż do zaskakującego finału.

Spektakl powstawał w willi pod Warszawą. Miejsce idealnie oddaje klimat dramatu Schmitta, tym samym dramatu małżonków. Surowość i prostota wnętrz, stłumione barwy, puste przestrzenie - w takich warunkach dwoje ludzi próbuje się do siebie na nowo zbliżyć.

Schmitt swoją pierwszą powieść napisał w wieku 11 lat. Jest doktorem filozofii. Karierę akademicką porzucił, by stać się pełnoetatowym pisarzem. Jego książki przetłumaczono na 35 języków. Urodzony w Lyonie. 46-letni twórca mieszka na stałe w Brukseli.



O "Małych zbrodniach małżeńskich" rozmawiamy z Krystyną Jandą.

Sztuki Schmitta są niezwykle popularne. Dlaczego?

- Przede wszystkim dają aktorom szansę na zaprezentowanie swoich możliwości, na popis gry aktorskiej. Nie inaczej jest w przypadku "Małych zbrodni małżeńskich". Mimo poważnego

i trudnego tematu, jest tu wiele momentów śmiesznych, lekkich. Ja raczej nie chciałam dostrzegać warstwy komediowej, bardziej interesowała mnie tajemnica, na której autor napiął uwagę i atrakcyjność opowieści. Zaprosił czytelników do zabawy - tajemniczej układanki, z której mogą ułożyć rozwiązanie, finał.

Czy zaproponuje Pani podobną rzecz widzowi?

- Będzie to gra podjęta między widzami i bohaterami, pewien rebus. Tak postrzegam tę historię - jako interesującą opowieść, która rymuje się z życiem i doświadczeniami wielu ludzi.

Do współpracy zaprosiła Pani Jana Frycza...

- Obserwuję go z zachwytem, a teraz wydaje mi się w szczególnie dobrej formie. Ma wielką dojrzałość, warsztat i niebywałe poczucie humoru.»

"Rebus dla widza"
Anna Serdiukow
Tele Tydzień nr 36/4.09.
07-09-2006
Avatar użytkownika
aleksandra
 
Posty: 846
Dołączył(a): Cz, 17.11.2005 23:58

Postprzez Krystyna Janda So, 09.09.2006 04:12

Bardzo dziękuję.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja