przez GrejSowa N, 06.08.2006 01:24
Kurna, no nielogicznie zakończyłam poprzednio…ale przecież zawsze możecie przeczytać sowie po raz drugi, prawda…? A co to Wam szkodzi…?
¦cianulka – ja w sprawie liści…hi hi…a konkretnie jednego, tego zwiastuna jesieni na koreańskim chodniku…Czy ten lyść był może żółty…? A ile Ci opowiedział…? La la la la la la laaaaa …I nie wywołuj jesieni z lasu, dobra…? Sama przyjdzie i tak…A teraz Ci powiem, że jeśli faktycznie to był żółty, jesienny lyść, to mam nadzieję, że on już jest nad Uralem…i wcale mnie nie obchodzi, jeśli po drodze spleśnieje, wiesz…? Wcale…
W kinie to ja do szału doprowadzam wychodzących, bo odcinam im drogę powrotną do domu…gdyż też lubię siedzieć dotąd kurna, aż wszystko zniknie z ekranu…Także dla muzyki…Trochę się tylko o Ciebie zmartwiłam, bo jeśli Ty doprowadzasz do szału sprzątających, to czy Ty przypadkiem nie gapisz się już na biały ekran…? Wiem, że lubisz biel…
MarysiuES – no, i już mam odpowiedź na swoją wątpliwość a la hotel turecki!! No, pewnie, że też ja wcześniej na to nie wpadłam!! „Wirtualno-fotograficzne zwiedzanie” to jak nic jest „Pozorna podróż”. Dzięki!!!
¦cianulka – ja znowu do Ciebie…słuchaj – masterkij masterkijem, a jak O. zmieni zamki, to pamiętaj, że jest jeszcze okno…(a tak w ogóle to które piętro…?)
Bronka – posłuchaj sowiej rady i nie przyglądaj się ¦cianie, jak Ci życie miłe, dobra…? Albo inaczej – przyglądaj się z ukrycia, ale jakby co, to nic nie widziałaś! A doczytałaś już może, że Sowa też gra na gitarze…? I w ogóle nie fałszuję, wiesz? Nawet jak gonię latawca…Znasz ten kawałek…? Łojeeeezuuu, to Ciebie też z kina wyganiają…? To może by jakiś „Klub wygonionych” założyć, czy coś…?
Emcia – W Twoim poście z 4 sierpnia, z godziny 17.29 czasu forumowego (o rany, już dawno chciałam zapytać…czy Wam, tam w innych strefach to się wyświetla godzina forumowa czy lokalna..?)…no, więc w tym poście druga „druga sprawa” powinna być według mnie trzecia.. Nie ma za co. A nad tą „prawidłowością 2 lat” to się znowu zadumałam w kontekście HP…ile nam zostało…?
Maciejko – to na czym ja siedzę to pal a nie słup. Pal lepiej brzmi. No i nie może być telegraficzny, nie może być „pal soli”, ale może być „pal sześć” a już „słup sześć” jest bez sensu, co nie…? Można stać jak słup…ale czy jak pal…? Kurna….Nie drążę dalej tematu…No, po prostu siedzę na palu i już!
Teremi – a co to jest to życie bąbelkowo-towarzyskie…? Chodzi o bąblowanie, czili obijanie się…? Czy może o bąbelkowe napoje, ułatwiające kontakty towarzyskie…? Fajnie się zapytałaś Emci, czy pamięta gdzie kiedyś panie chowały pieniądze i takie tam…? Emcia, pamiętasz…? Mój Boże, stara, dobra Emcia…;-)) A gradu to i ja nie lubię, też mi przyjemność jak mnie coś tłucze po łbie..na przykład grad bumerangów…
A Gocha to pojechała do Północnej Karoliny, a nie do NZ…ktoś tu nie czyta ze zrozumieniem…hi hi …na zdjęcia już się gotowią…dobre!!!
Wiesz, jak przeczytałam, że „śpiewać każdy może…” to tylko jedna rzecz mi przyszła do głowy, a mianowicie powstanie HP…Wszystko jest w pierwszym poście MarysiB…wzruszyłam się…mogłam…?
Emcia – a czy to ważne jakie są widoki na palu (chyba z palu…? Ale mniejsza z tym…) Dobrze, że w ogóle są jakieś widoki, co nie…? A Sowa, czili ja, wcale nie jest uparta…czy Ty mnie przypadkiem z KIM¦ nie pomyliłaś…? Pewnie, że wolę chmiel od mleka, ale po piwku, zwłaszcza rano, to kefirek jest nieoceniony…
Jeśli chodzi o party w bloku, to sprawa jest bardzo prosta – gdy są to imieniny, to słychać przeraźliwe NIEEEEEE, kiedy wszyscy śpiewają „nigdy nie zagaśnie”…oraz jest straszny łomot na „trzaśnie”…no i w ogóle sto lat i takie tam…A jak tego nie słychać, to znaczy, że to jest standardowe block party.
Znowu mnie zaczepiasz l-k, więc Ci odpowiem, że czas niesie NADZIEJę..Nic innego nie przychodzi mi na razie do głowy…no, zmarszczki też…ale nie martwię się tym, na co nie mam wpływu…skupiam się na tym, co mogę zmienić…Kurczę, miało być wesoło…A Ty znowu z pewnością wyjeżdżasz…Ja też lubię mieć pewność…A pozwól, że zapytam czy lubisz jak inni też ją mają..? Czy wolisz trzymać ich w niepewności..?
Ty masz stół w kształcie serca…? A gdzie przy takim najlepiej usiąść…?
Piernik dostałam ostatnio od Maszy, przywiozła mi go z jakiegoś wojażu…Wiem na pewno, że był dla mnie, bo było na nim napisane „Dla Ciebie”. Misiek też tak pomyślał i dlatego go zjadł, bo uwielbia pierniki od dziecka…Przed zjedzeniem zrobił mu jednak zdjęcie i zatytułował: „To jedyne, co zostało z tego piernika”. Dobre, co…?
Maciejko – nie mam absolutnie nic przeciwko tytułowi, jaki mi nadałaś. Aż uroczyście przyklękłam, wiesz..? Chociaż nie wiem, czy mnie czymś pasowałaś przy tej okazji…
Jak masz obsesję sprawdzania wszystkiego przed wyjazdem, to radziłabym Ci zabrać również ze sobą drzwi, okna i krany. Nigdy nie wiadomo, czy się nie przydadzą, a najważniejszy jest przecież spokojny wypoczynek. No i uśmiech za czarny humor, który uwielbiam!!! „Spokojna jak puls nieboszczyka…” Dobre!! Turlam się…
Trzynastko – Fajny podpis pod zdjęciem „Fajnie zabełtane blue”. Skojarzyło mi się z winem marki „Bełt”. Nigdy nie piłam, żeby nie było, ale świadkiem picia byłam, to fakt…
Masza – no, widziałam Emci T&T, ale u nas dzisiaj było fish&chips, Misiek sowie zażyczył..więc naleśniki będą innym razem…pamiętam, pamiętam…Jak tak sowie poszczekacie, to Wam będą lepiej smakowały…
Jeśli Ty udzielasz się rodzinnie pisząc do HP, to czuje się zaszczycona, mogę…? Aha, nie wiem czy wiesz, ale później, w drodze do domu nie dzwoniłaś do mnie. Ale nic nie szkodzi, bo ja się właśnie udzielałam w HP.
Teremi – a pewnie, że nie samym miodem człowiek żyje…Zapytaj ¦cianę, to Ci powie czym jeszcze...Zaraz wrzasnę, żeby tu przyszła, chcesz…?
Taaaaak, szelki muszą być strasznym utrudnieniem, gdy liczy się czas…;-)))
A Ty wiesz, że ten przylepiec przy majtkach to niegłupi jest a praktyczny…? Można sowie przy okazji bikini zrobić, tylko będzie, kurna, trochę bolało…ale co tam!!
I nie martw się, długo na tym palu nie posiedzę…no, na pewno nie 2 lata!!!
Pijesz piwo i piszesz…? Fajna sprawa, co nie…? Czasem bez takiego inspiranta nie można ruszyć…a potem tojuż poszłoooooo…z butelkami do skupu…trzeba teraz na Chiny, Kambodżę i Tajlandię zbierać…No, to wiesz ile trzeba wypić…? Kurczę, wyszło, że jestem skarbnikiem…tak jakby….A ¦ciana lubi patrzeć na ręce…O rany….
Oczywiście, że ¦ciana wróży ze wszystkiego…nawet z ziemi w doniczce, w której rośnie marycha …z tynku, z kapsli od piwa, z kurzu w szufladzie..i takich tam…
Nie martw się, ja też niczego w życiu nie upiekłam i żyję, i wcale mi nie wstyd…Jakby mi ciasto nie wyszło to to byłby dopiero wstyd! No, i tak z tej obawy przed tym wstydem nie piekę…;-)) Ale może kiedyś się przełamię...Na szczęście nie samym ciastem człowiek żyje, prawda…? Można je sowie przynieść z miasta…i cześć…
Z tymi tłumaczeniami to mi się przypomniała piosenka Celinki w polskim tłumaczeniu…pamiętasz to..? „Podwiozę Cię jak nie będziesz mógł dotrzeć”…czy jakoś tak..? Miałyśmy ubaw…
No, i to by było na tyle…czy Wy widzicie, która godzina…? Jak nic jutro będzie globus…Ale dostałam od Maszy specjalną herbatkę, to się nie boję…Dostałam ją jakiś czas temu…i teraz co rusz mam z Maszą taką rozmowę:
- Pijesz tę herbatkę na globus?
- Nie.
- A dlaczego…?! (z wyraźnym rozżaleniem…)
- Bo nie mam globusa. Cieszysz się..?
Dżizys…taki niepraktyczny prezent ;-)))
No, dobra, trzymajcie się…będę jak będę, trochę pobędę, trochę poniebędę i jakoś to będzie..
Pa, czas spać...