przez eljoz So, 20.05.2006 22:23
Witam, pani Krystyno, po przeszło roku przy porządkowaniu poczty znalazłam swoje hasło i nazwę uzytkownika, bo bezskutecznie usiłowałam wkręcić się na forum , a nie pamiętałam hasła, nieważne, udało sie po roku "niemego" czytania Pani strony. Czytam historię Pani powrotu do domu i nie wiem, czy się smiać, czy współczuć serdecznie, ale chyba to drugie. Rozumiem doskonale, bo mimo, że nawet w jednej setnej nie mam tyle zawodowych zajęć, co Pani, to też "fiksuję" już całkiem, zapominam zamknąć dom, albo wyłączyć gaz (tak, tak), jadę do pracy , co prawda bez GPS, ale jak koń dorożkarski, zapominam o wielu rzeczach,które mam załatwić po drodze, nie mówiąc o nazwiskach, datach itp, ale mam nadzieję, że to nie Alzheimer. podobno tak mają typy "nerwicowe". W stanach "wysokiej temperatury" leczę się szybkim marszem godzinnym przynajmniej, albo wręcz przeciwnie, zamykam się w pokoju i ...medytuję, tzn, mam nadzieję, że to jest zbliżone do medytacji, bo do tego potrzebna cisza i spokój, a tu zazwyczaj za ścianą dziecko ryczy, albo mąż wodę w toalecie spuszcza, a mieszkanko blokowe, nieduże. I marzy mi się , żeby na stare lata, które zbliżają się nieubłaganie, a na co ja sie NIE zgadzam, wyjechać do jakiejs głuszy absolutnej, życ w zgodzie z naturą , żywić sie korzonkami i miec cały cywilizowany świat głeboko w nosie! Pozdrawiam serdecznie, radzę zwolnić tempo, bo można zwariować, serio serio!!! Elżbieta