przez selma Wt, 25.04.2006 23:13
Najpierw DO ¦CIANY:
"Selma - phi!!!! Jasne, ze "Sciana to zadziwiajacy przypadek". Wreszcie zaczynasz gadac jak HP-owka. Moge Ci nawet dac nagrode z kartofla. Sorry...Kartofel bedzie netowy. Przyjmiesz? Klekam na KOLANA!!!"
Doceniam, ale nie jestem zainteresowana.
"Wydaje mi sie (moge sie mylic), ze zbyt szybko wsadzilas nas, tutaj w HP, do tej szuflady."
Nie wsadzam nikogo do szuflady, jedynie sygnalizuję istnienie szuflady (czy szuflad) (oczywiście szuflada rozumiana tu jest jako pewna kategoria umowna). I widzę, że dla niektórych to odkrycie. Każdy sam się powsadza, gdzie mu pasuje, a jak źle wybierze, to z czasem będzie mu coraz bardziej niewygodnie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
"wierze, ze ZAWSZE jest szansa na kolejna szanse. Nie przekreslam ludzi, nie szufladkuje ich na podstawie mojej wlasnej oceny. Dlaczego? Bo wiem, ze jestem TYLKO czlowiekiem. A ludzie sa omylni."
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za te słowa. Bardzo niewiele tak wartościowych deklaracji na tym forum. Pisałam kiedyś o panującym tu bełkocie. To są antypody tego bełkotu. Dlatego pozwalam sobie na drobne graficzne wyróżnienie.
"Nie probuje tutaj, w HP, ZYC. Zyje pelnia zycia, na 444% - w realu. Moje spotkania tutaj, w HP, zaowocowaly REALNYMI przyjazniami i spotkaniami/rozmowami w realu. Jestem wdzieczna LOSOWI, ze dzieki pani K. Jandzie i jej mezowi, zwanemu panem Edkiem, moglam spotkac TAKIE kobiety.
PS Moja kolezanka z Indonezji wyszla za maz za chlopaka, ktorego poznala przez Interenet. Czekaja na dziecko. Moja druga kolezanka, z Kanady, spotkala przez Internet chlopaka, z ktorymi planuje przyszlosc (zaczelo sie od Interentu, teraz spotykaja sie w realu). Moje kolezanki zaczely "swoje zycie" od Internetu. Skonczylo sie "na realu". Czy nam sie to podoba, czy nie! Internet stal sie realnym zrodlem komunikacji miedzyludzkiej. Staram sie zrozumiec to medium. Boje sie Internetu, ale widze wokol siebie ludzi, ktorym Internet dal szczescie. Realne. Bez rozdwojenia jazni. Na wyciagniecie reki."
Mam kilka myśli do tego fragmentu. Internet realnym źródłem komunikacji międzyludzkiej. Wszystko piękne. Tylko myślę, że jak ktoś pisze tutaj x razy dziennie i komunikacja internetowa generuje u niego tak silne emocje, jak np. ostatnio u Bromby (ale nie tylko u niej), to na realny świat może już uczuć zabraknąć. Doba także nie jest rozciągliwa i po prostu czasu nie starczy. Z tego punktu widzenia zasadne wydaje się pytanie, czy nie lepiej takie kontakty i emocje pielęgnować w realu. Tu i tam, jednocześnie, na dłuższą metę się nie da. Przypomnę artykuł, który wkleiłam przed świętami. Dotyczył uzależnienia od internetu i określał, jakie osobowości są najbardziej podatne na takie uzależnienie. Ja tego nie wymyśliłam. To są fakty. Z drugiej strony, choć nie jestem specjalistką, czuję to samo intuicyjnie. Znam też w realu ludzi, którzy mają kłopoty z kontaktami międzyludzkimi. Część z nich wdepnęła w internet. Internet jest medium mniej wymagającym niż żywy człowiek i bardziej "bezpiecznym". Jeśli ktoś unika nieuchronnych w życiu trudności, które przecież trzeba przezwyciężać, co wymaga podejmowania różnorodnych wysiłków, trudów po prostu, albo boi się ludzi, to prędzej czy później tu wsiąknie. Przykro mi, ale wydaje mi się, że moja intuicja pokrywa sie z wypowiedziami fachowców.
"Selma - dawaj lape na zgode, co? Nie daj sie prosic!!! Szkoda zycia (tego w realu) na jalowe klotnie w NIE-realu!!!!"
Dać łapę mogę, ale tak po prostu, a nie na zgodę, bo nie odbieram naszej dyskusji jako kłótni czy awantury. Celem tej dyskusji ma być szukanie prawdy. Zgoda to inna kategoria. Mam też nadzieję, że nasza dyskusja nie jest jałowa. W takim wypadku zniknęłabym stąd natychmiast. Pozdrawiam ¦cianę.
Teraz do BROMBY:
Czujesz się zaszczycona, że Ciebie cytuję? To wazeliniarstwo. Sama przecież wywołałaś mnie do odpowiedzi: "Kochana, nie mrużysz oczu i nawet nie zauważyłaś, że moje słowa były częściowo prowokacją. Złapałaś się bezbłędnie". Jak widać plączesz się w zeznaniach.
Inna sprawa, że w prowokację to nie wierzę. Po prostu próbujesz obrócić w żart swoją wcześniejszą wypowiedź o nienawiści. Jest to pewna z metod uniknięcia odpowiedzialności za własne słowa...
Niby nie mrużę oczu i to utrudnia kontakt ze mną? Co, za konkretnie? Gdybym zmrużyła, możnaby choć trochę rozmyć konkret na bełkot. Mnie to nie pasuje. Bełkot zwalnia z odpowiedzialności. Dla niektórych to może być wygodne, ale ja dziękuję.
"wiesz, mnie się czasem zdarza, że nie kocham wszystkich miłością bezwarunkową. Czasem nawet czuję coś zupełnie przeciwnego. Ale pracuję nad tym."
No no, szczere wyznanie. Czujesz coś ZUPEŁNIE przeciwnego do miłości bezwarunkowej? Co jest ZUPEŁNIE przeciwnego do miłości? Nie nienawiść przypadkiem? Dobrze, że nad tym pracujesz.
"Odczucia są poza moją wolą, a to co z nimi zrobię już zależy ode mnie."
Bardzo mi przykro, ale to zdanie jest wewnętrznie sprzeczne, innymi słowy sensu nie ma. Jeśli odczucia są poza twoją wolą, to nic od ciebie w nich nie zależy. Tylko to, co kontrolujesz wolą, zależy od ciebie.
"Jeśli potępiasz mnie już za odczucia, twoja sprawa"
Nikt Ciebie nie potępia. Nie odwracaj kota ogonem, bo to już jest manipulacja.
"W realu też się przejmuję, gdy ktoś jest prześladowany, nawet jeśli nie znam prześladowcy. Wnioskuję, że ty tak nie masz."
Nie rozumiem, do czego zmierzasz. O prześladowaniach jak do tej pory mowy nie było. Przynajmniej nie zauważyłam.
"Czy ja dobrze rozumiem – więc emocje powstałe przez kontakt z wirtualnym światem nie są rzeczywiste? A ja tu na forum czasem się rozbawię, zasmucę, rozłoszczę... Tak sobie kombinuję, że czytanie książki to też swego rodzaju świat wirtualny; cały wachlarz emocji zawdzięczam książkom. I filmom."
Tu trzeba się chwilę zatrzymać. Zgadza się, książki, filmy to swego rodzaju świat wirtualny. Pytanie jest, na ile te wirtualne (internetowe, książkowe, filmowe) emocje kierują twoim życiem. A ile (i jakich) emocji przeżywasz w świecie realnym. Które są mocniejsze? Dla przypomnienia 2 cytaty z ciebie:
"Selma, zaczynasz mnie wkurzać. Z jakiejs gazety jesteś, czy tak z potrzeby serca piszesz? "Ta Shirley gada do ściany? Jakaś chora?" - na nas to sobie możesz pisać a nawet bełkotać, ale łapy precz od Shirley".
Jakie silne emocje do obrony Shirley, która jest postacią wirtualną (teatralną).
"Wiesz co, ¦ciana? Jakby nie ona, no i nie ty, to bym już dawno zwariowała. Bo tylko z wami, dziewczynki, tak mogę sobie trochę porozmawiać."
A w realnym świecie nie ma z kim? Dramat po prostu!!!
Czy na tych wirtualnych emocjach (internetowych, książkowych, filmowych) zamierzasz budować swoją osobowość?
"Chcesz, popytam się moich bliskich, jak ich zdaniem jest z moją jaźnią?"
Rozumiem, że bliscy są świadomi twojej internetowej twórczości. Jeśli nie, to po uświadomieniu mogliby zmienić zdanie.
"Na koniec mam małą sugestię - może ci brakuje magnezu albo co? Poważnie, jak czytam twoje maile, odnoszę wrażenie, że masz szczękościsk i wszystkie nerwy napięte. Choć po radzie wdech-wydech juz widzę jak na to reagujesz"
Daj sobie spokój z podobnymi tekstami. To jest niepoważne. Przykro mi, wolę na poważnie.
"optymistycznie zakładam, że chcesz dobrze. Ja się staram. Pozdrawiam"
Dziękuję. Pozdrawiam Brombę.
Jeśli zderzyć wypowiedź ¦ciany:
"wierze, ze ZAWSZE jest szansa na kolejna szanse. Nie przekreslam ludzi, nie szufladkuje ich na podstawie mojej wlasnej oceny. Dlaczego? Bo wiem, ze jestem TYLKO czlowiekiem. A ludzie sa omylni."
z wypowiedzią Bromby:
"mnie się czasem zdarza, że nie kocham wszystkich miłością bezwarunkową. Czasem nawet czuję coś zupełnie przeciwnego."
to różnicie się w sposób wręcz zasadniczy.
Pozdrawiam wszystkich.
Ostatnio edytowano Wt, 25.04.2006 23:27 przez
selma, łącznie edytowano 1 raz