Wiersze

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Wiersze

Postprzez MarysiaB Wt, 31.01.2006 15:56

Pani Krystyno! Wczoraj w nocy czytalam wiersze Wislawy Szymborskiej /b.b. lubie/. Przesylam Pani dwa:

SCHYLEK WIEKU

Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek.
Już tego dowieść nie zdąży,
lata ma policzone,
krok chwiejny,
oddech krótki.

Już zbyt wiele się stało,
co się stać nie miało,
a to, co miało nadejść,
nie nadeszło.

Miało się mieć ku wiośnie
i szczęściu, między innymi.

Strach miał opuścić góry i doliny.
Prawda szybciej od kłamstwa
miała dobiegać do celu.

Miało się kilka nieszczęść
nie przydarzać już,
na przykład wojna
i głód, i tak dalej.

W poważaniu być miała
bezbronność bezbronnych,
ufność i tym podobne.

Kto chciał cieszyć się światem,
ten staje przed zadaniem
nie do wykonania.

Głupota nie jest śmieszna.
Mądrość nie jest wesoła.

Nadzieja
to już nie jest ta młoda dziewczyna
et cetera, niestety.

Bóg miał nareszcie uwierzyć w człowieka
dobrego i silnego,
ale dobry i silny
to ciągle jeszcze dwóch ludzi.

Jak żyć - spytał mnie w liście ktoś,
kogo ja zamierzałam spytać
o to samo.

Znowu i tak jak zawsze,
co widać powyżej,
nie ma pytań pilniejszych
od pytań naiwnych.

Jak najbardziej rowniez, bo nie tylko, w temacie Pani ostatniego wpisu w dzienniku /o politykach i ze "My to zwyczajnie drobiazg."/ Schylek wieku... Poczatek wieku... Nie widze roznicy. Dobrze, ze sa chwile.

CHWILA

Idę stokiem pagórka zazielenionego.
Trawa, kwiatuszki w trawie
jak na obrazku dla dzieci.
Niebo zamglone, już błękitniejące.
Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy.

Jakby tutaj nie było żadnych kambrów, sylurów,
skał warczących na siebie,
wypiętrzonych otchłani,
żadnych nocy w płomieniach
i dni w kłębach ciemności.

Jakby nie przesuwały się tędy niziny
w gorączkowych malignach,
lodowatych dreszczach.

Jakby tylko gdzie indziej burzyły się morza
i rozrywały brzegi horyzontów.

Jest dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego.
Wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie.
W dolince potok mały jako potok mały.
¦cieżka w postaci ścieżki od zawsze do zawsze.
Las pod pozorem lasu na wieki wieków i amen,
a w górze ptaki w locie w roli ptaków w locie.

Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.

Przez Wiktorie przetoczyly sie pozary. Tak jak co roku o tej porze, zmienia sie tylko miejsce, stan. Nie pamietam australijskiego lata bez pozaru. Ogien jest tutaj wpisany w nature. Wiele roslin przystosowalo sie do niego. Np. niektore gatunki banksi maja szyszki z nasionami tak twarde, ze otwieraja sie dopiero pod wplywem wysokiej temperatury. Eukaliptusy dosyc odporne na ogien, nawet go wzmagaja - ich liscie przesiakniete olejkami eterycznymi wrecz wybuchaja. Odrodzenie, regeneracja przez ogien... Ostatnio palil sie Park Narodowy Grampians /na zachod od Melbourne/. Pieknie tam jest...bylo... Krajobraz po kilku dniach od przejscia zywiolu: czarne zweglone kikuty drzew, zupelny brak poszycia, bura wypalona ziemia - breja rozstepujaca sie pod nogami, kosci zwierzat, domowych i dzikich. Posepna cisza. Zadnych oznak zycia. Nie, jest! Oko kamery pokazuje cale nieszczescie - papuge, zupelnie szara, z wyskubanym osmalonym ogonem. Tez zaniemowila. Przy drodze smetnie zwisajace znaki drogowe odksztacone temperaturami nie do wyobrazenia. Wygladaja troche jak zegarki S.Dali. A czlowiek? Juz dawno sie przystosowal i zaakceptowal swoje zycie. W prawdziwym Australijczyku siedzi twardosc, on nie narzeka na swoj los. Bushfire dla niego nie nowina. Jesli tylko sie da, zostanie i bedzie bronil swojego domostwa. Okopie sie, przygotuje wode, spedzi noc na dachu, czekajac na przejscie fali. A na drugi dzien wystapi w tv pokazujac palcami jednej reki, ile centymetrow dzielilo go od smierci. No i obowiazkowo piwko z sasiadmi, bo im tez sie udalo. Bohaterami sa strazacy. W ubieglym tygodniu swieto narodowe Australii. Na okladce 'Herald Sun' para strazakow-wolontariuszy, pani i pan umorusani, wymeczeni. Podpis: 'Australia Day heros'. Na drodze ich przejazdu w malych miescinkach kartki na slupach: 'Kochamy was! Dziekujemy!' W tym roku jeden juz zginal. Podziwiam tych ludzi tutaj, w Polsce... Oddani, solidarni /na pomoc przybyli strazacy z Tasmanii i Nowej Poludniowe Walii/, pracuja w nieludzkich warunkach, czesto narazajac wlasne zycie. Teraz pozary przycichly, bo ochlodzilo sie i troche popadalo. Chcialam napisac o pokorze wobec zycia.

Pani Krystyno! Serdecznie gratuluje "Wdechow"! Zawsze b. sie ciesze z Pani wszystkich sukcesow. Pani, sobie, wszystkim zycze samych "chwil proszonych." M.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Krystyna Janda Cz, 02.02.2006 17:15

Pani Mario ale sa wiersze na świecie i jak sie je czyta jest lepiej....A jakby tak teraz trochę sniegu w Australii?
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja



cron