Witam.
Byłam u Pani. W sobotę. Kto by pomyślał, że po zabawnej perypetii ze światłem, przyjdzie mi się spotkać oko w oko ze śmiercią. Chorzów.
A teraz tylko się ogrzewam przy Pani francuskich piosenkach - taka mała ucieczka przed rzeczywistością. Uświadomiłam sobie, że życie na prawdę nie jest przewidywalne i że jestem jeszcze zwyczajnym dzieckiem...
Tylko na Boga, po co taka zagłada?!! Przecież to nie jest kwestia wiary!
Pozdrawiam bardzo gorąco.