Satyra na leniwych chłopów - Rzeczpospolita - 31 października 2005
Gratuluję Krystynie Jandzie otwarcia własnego teatru w dawnym kinie Polonia i premiery. Udanej, co dobrze rokuje na przyszłość.
Widowisko "Stefcia ćwiek w szponach życia" Dubravki Ugre¹ić, w adaptacji i reżyserii Krystyny Jandy, przebiegło w sympatycznej atmosferze, choć w spartańskich warunkach. By dostać się na salkę widowiskową, mijało się drzwi, za którymi zalega ceglano-betonowe gruzowisko. Tam dopiero powstanie scena z prawdziwego zdarzenia. Na razie trzeba zadowolić się niewielką estradką, którą otaczało sto kilkadziesiąt krzeseł dla widzów. Mury zachowały we fragmentach fakturę wykruszonego cementu, co nadawało im tak dziś modny niby-postindustrialny wystrój.
Wybrane dziełko też okazało się na swój sposób chropawe, kanciaste, jakby prowizoryczne. Komercja i chęć przypodobania się publiczności walczyły o lepsze z godną pochwały ambicją prezentowania nie tak znowu popularnej literatury Bałkanów. Jest w owej "Stefci" - chorwackiej odmianie Bridget Jones - chęć podpatrywania codzienności od kobiecej strony, nutka poezji, szczypta sentymentu, wątki humorystyczne, z ostrą satyrą na leniwych chłopów włącznie.
Rzecz jest prosta. 25-letnia Stefcia, grana przez Agnieszkę Krukównę, to maszynistka usychająca w staropanieństwie. Ciotka (Zofia Merle) nieustannie raczy ją opowieściami o tragicznie zmarłych znajomkach, którym nie udało się w porę znaleźć partnera. Seksowna koleżanka (Viola Arlak) światłymi radami na temat poszukiwania partnera jedynie pogłębia stres dziewczyny. A już kandydaci do ręki (we wszystkich wcielił się Michał Piela) to, pożal się Boże, ludzka menażeria. Zagrane zostało, jak się patrzy, to i zobaczyć wypada.
Dubravka Ugre¹ić, "Stefcia ćwiek w szponach życia", adaptacja i reżyseria Krystyna Janda, scenografia Magdalena Maciejewska, Teatr Polonia, premiera 29 października
Janusz R. Kowalczyk