Pani Krystyno
...pisze tak na gorąco - obejrzałam sobie dziś po raz „enty” człowieka z żelaza i …no tak - kto dziś rozumie co to za film? Czasami mam wrażenie, że dzisiaj już nie ma tamtych ludzi, tamtej pasji, tamtego „wszystko, albo nic”. Ja mam 25 lat ale wiem i rozumie… tylko widzi Pani, czasami mi żal, że nie żyłam wcześniej, bo mam wrażenie takiej martwicy, przestoju w dzisiejszej sztuce. Dzisiaj dodaje się tamte filmy do byle jakiej gazety, albo sprzedaje pod dworcem za 5 złoty! Coś na "S" mnie trafia za każdym razem jak jadę do rodziców i przechodzę koło tego stoiska z „przeterminowanymi” gazetami, z których wyciąga się filmy i sprzedaje osobno. Pytałam raz, ile się tych „człowieków” sprzedało – ani jeden – no i miałam zepsuty cały weekend. Może ja nie mam racji, albo jestem z epoki dinozaurów w swoich poglądach, ale trudno. Dla mnie takie rzeczy, takie obrazy coś znaczą i dworzec to nie miejsce dla nich i tyle. Dużo czytam o tamtych czasach, rozmawiam z mężem – jest historykiem – i dobrze że choć w książkach istnieje jeszcze taki świat, jak zatrzymany kadr – w książkach pana Wajdy, w Pani książkach, można wyczuć tamten klimat w kinie, w budowaniu sztuki. Taki szacunek o jaki mi chodzi i taki poziom, który dziś trudno jest utrzymać, bo czasy jak mówią wymagają „postępu”. Ale co to za postęp – w każdy razie mnie on zupełnie nie bawi. Najgorsza jest mimo wszystko chyba obojętność – a mnie się wydaje że teraz to rozkrzewia się ona na wszystkie dziedziny życia i świetnie się ma. Przypomina mi się scena jak zabierają Agnieszce przepustkę do gmachu telewizji – czy dzisiaj nie zabiera się tamtej symbolicznej przepustki ludziom, którzy chcą coś wartościowego zrobić? Coś na poziomie? Na szczęście Pani się udaje w dalszym ciągu i się Pani nie poddaje! I to jest piękne.