Pani Krysiu,
ta Pani opowiesc to balsam na to co sie dzis tu dzieje.
Siedze w pracy, z niemocy podparlam brode o dlonie i mysle, lzy sie cisna w oczy, mysle...choc to chyba zle slowo, juz na to wszystko mysli brak....
Stosunek i szacunek ludzi do siebie, pracy, zycia mnie przeraza...Ale dlugo by tu pisac i szkoda nawet o tym. pisac..
Od swiata TV i polityki staram sie uciekac bo grozi to przynajmniej zawalem ale niestety nie da sie od tego wszystkiego uciec. Ta choroba jest wsrod nas- Glupota, Cwaniarstwo, ....brrrr!!!
I w tym smutnym momencie pomyslalam o Pani i o dziennikach...
Pani opowiesc mnie rozbawiala i pocieszyla, i przynajmniej mysli wrocily, i marzenia...o wlasnie takie zwariowanej rodzince...
Pozdrowienia dla calej rodziny Marysi i Pani :)
Dziekuje :)
Wreszcie weekend!!