przez o. Wt, 15.11.2005 18:56
Włączyłam komputer po 2 dniach a tu krzyk
szaga (18:31)
boze ty zyjesz??????
Hmmm... a czy już mi się na zejście szykuje, że takim szokiem jest me istnienie? No żyję żyję... I chyba az tak żle nie wyglądam, bo wczoraj chciałam kupić papierosy, weszłam do kiosku i powiedziałam "Poproszę Vogue mentolowe" a pani do mnie "poprosze dowód toższamości" Stanęłam i spytałam niepewnie "Słucham?" A pani na to spokojnie "Dowód osobisty poproszę". No Ok pomyślałam i postanowiłam za wszelką cenę dowiedziec się dlaczego ta pani chciała mnie wylegitymować. A pani stwierdziła, że ma obowiązek prosić o dowód osobisty każda osobe, która może podejrzewać, iż nie skończyła 18 lat. Podziękowałam pani za komplement, powiedziałam, że mam prawie 30 lat i bardzo miło rozpoczęłam dzień, ale mimo wszystko chciałabym kupić te papierosy. Nie kupiłam. Pani nie sprzedała... A potem poszłam do banku, stała tam dziewczyna z półrocznym dzieckiem. Cudownym! Dziewczynka. ¦miała się do kazdego, coś po swojemu mówiła, zaczepiała każdego, miała takie cudne różowe śpioszki. Jej matka, prosto od fryzjera, zadbana, ślicznie ubrana Obie jak z katalogu. Matka ją zabawiała, podskakiwała z nią na rękach... Chryste, jak na mała nagle na nią zwymiotowała!!!!!!!!! Wszyscy zaniemówili. Aż mi przykro na samo wspomnienie. A potem były cudowne zakupy, trwające 8h buszowanie po sklepach, pełne siaty zakupów, potem kawa, piwo, śmiechy, inwestycja w kontakty towarzyskie zaniedbane przeze mnie przez ostatnie 2 tygodnie.
Za to dziś rano obudził mnie o 10 perlisty śmiech mojej bratowej. Spać się juz nie dało, więc postanowiłam wykorzystac poranek na odkażanie. Posiedziałam w wannie, doprowadziłam się do stanu używalności, zaaplikowałam sobie wczoraj zakupione serum na uda i pośladki o działaniu wygładzająco-wyszczuplającym, poczytałam książkę, również wczoraj zakupioną do zakupu której podchodziłam ponad rok czasu ze wzgledu na jej niebanalną cenę, poszłam na bazar, zrobiłam porządki, porozkręcałam wszystkie zlewy, wpływy i odpływy, wpuściłam kreta, przetkałam rury, ugotowałm obiad, doprowadziłam do porządku komputer, poszłam na kawę z przyjaciółką, bo od wczoraj sie "bardzo wiele zmieniło i doszły nowe okoliczności"... ech... i jestem