przez Trzynastka N, 25.09.2005 16:12
Kmaciej, sorry, ze nie odpowiedzialam na Twoje pytanie i wiele innych. Bardzo, bardzo czasu brak. Ciesze sie, ze trwasz i ruszasz cztery litery, tak trzymaj!
Tak, mozna sluchac moejgo programu internetowo, to inna dlugosc fal, niz ta, do ktorej dotarlas. Problem polega na tym, ze kiedy ja nadaje od 21-22 wieczorem, Polska smacznie spi w srodku nocy. Zeby udostepnic ludziom, ktorzy znacznie wiecej chca wiedziec o zdrowiu material zawarty w audycjach, juz wkrotce umiescimy je inrnetowo na stronie o zdrowiu. Beda tam przez caly tydzien i bedzie mozna material odsluchac o dowolnej porze. Czesc moich sluchaczy to nagrywa i podaje bliskim do Polski. Nie znam dobrze sytuacji, ale podobno nie ma specyficznej, dluzszej audycji tego typu w Polsce dla zainteresowanych. Rzecz z pewnoscia w finansach, a promowanie zdrowia raczej nie jest intratnym biznesem.
Teremi, pytalas o najciekawszych ludzi, z ktorymi sie zetknelam. Jednoczesnie sama masz tego typu kilkuletnie doswiadczenie i nic nie wspominasz, a to dosyc ciekawy rozdzial w Twoim zyciu zapewne, zwiazany z poznawaniem wielu ludzi. Moze kiedys napisz, dobrze? Poczatki, trema, trudnosci, radosci....
Ja mam nieco inna sytuacje. Nie pracuje w radiu, tak nawet tego nie odczuwam. Poszukalam sposobu na szerokie informowanie o zdrowiu, na mozolne ksztaltowanie swiadomosci o odbudowywaniu utraconego zdrowia nie za pomoca farmakologii. Prelekcje to jedna czesc dzialalnosci, ale eter okazuje sie byc sposobem doskonalym. Slowo chwyta nas mimochodem w momencie kiedy jedziemy samochodem, sprzatamy, gotujemy, itp.
Wykupilam na wlasnosc program radiowy u wlasciciela stacji i w ten sposob docieram do ludzi. Tak sie dzieje juz od trzech lat ( wlasnie za 2 dni rocznica). Nie jestem radiowcem, wiec pierwsze dni pamietam jako przerazenie w oczach z powodu ilosci guzikow na konsolecie, klopoty z mikrofonem w studiu, do ktorego dojezdzalam, zeby moc nadawac. Dzis usmiecham sie na te szalone poczatki i rownie wowczas szalony pomysl. Trzy lata wielkiej cierpliowsci, powtarzania faktow, budzenia swiadomosci.
Ksztaltujemy w Chicago powolna reperacje organizmu z udzialem aktywnych substancji. Kawal dobrze wykonanej roboty z udzialem fantastycznych ludzi, z ktorych wiekszosc nie miala nic wspolnego z medycyna. Najczesciej byli to schorowani ludzie, szukajacy ratunku, bez odrobiny wiary, ze jeszcze cos uda sie zrobic. Dzis mam te same osoby w szeregu do pomocy innym. Wiedza potrafia zawstydzic niejednego medyka. Geba mi sie smieje, kiedy wyjezdzamy na kolejna konferencje i naukowiec, tworca preparatow dla zdrowia mowi, ze nikt nie ma takiej wiedzy, jak grupa z Chicago. O zdrowiu mozna mowic na wesolo, malowac przejrzysty obrazek, co dzieje sie w srodku naszego organizmu, naprowadzic na objawy zaklocen, a potem? Najwieksza frajda, kiedy ktos zadzwoni i odpowiednio dobierze aktywne substancje dla siebie na postawie wiedzy, ktora mu zostala podana. Zadnej wielkiej tajemnicy tutaj nie ma. Rzecz w ilosci dostarczonych informacji. Wciaz powtarzamy slowa zapozyczone od jednego ze znajomych, jesli ktos nie wierzy w suplementy:
„Twoj problem nie wynika z braku wiary, ale z braku wiedzy”.
Teremi, mikrofon nauczyl mnie wiele, jest bezlitosny w obnazaniu naszych emocji. Modulowac wlasnym glosem, niesc spokoj sobie i innym. Sa momenty, kiedy nie moge sie doczekac, zeby go uchwycic, bo tyle mam do przekazania, bo dorwalam porcje pieknej instrumentalnej muzyki i chce sie tym podzielic na zakonczenie dnia, bo mam kolejne opinie tych, ktrych udalo sie dzwignac zdrowotnie i nie wstydza sie o tym opowiedziec na antenie, bo mam kolejna historie z zycia wzieta o pokonywaniu przeszkod w zyciu. Lubie mikrofon, mimo, ze potrafi wyostrzyc kazde potkniecie.
Kogo pamietam najbardziej z ludzi?
Nie bedzie to czlowiek z radia.
Dzis powinnam wspomniec o nieznajomym, ktory wplynal na moja decyzje zupelnego zwrotu w zyciu, w strone, ktora 6 lat temu wydawala sie szalona.
Lekarz na emigracji, planowany powrot, wszystko zalatwione po polskiej stronie. Jak szefc bez butow, lekarz wiecznie chorujacy, zupelne zalamanie odpornosci, dluga lista dolegliwosci, bardzo moich, bo trwajacych od lat.
Jeden telefon, potem fax, wskoczenie w odbudowe ukladu obronnego, sprawdzenie z kpiacym glosem na sobie tego amerykanskiego byle czego, by udowodnic przed odjazdem, ze nie zadziala. Koniecznosc przyznania sie do pomylki, zadzialalo, postawilo mnie na nogi. Jedna ulotka pod tytulem : „Jak czesto chorujesz?” i lawina ludzi, ktorzy postanowili sprobowac. Efekty zadziwiajace mnie, lekarza. Chcialam sprawdzic, z kim mam do czynienia, kim sa ludzie tworzacy taki sposob restaurowania obronnosci. Opoznilam wyjazd do Polski, wsiadlam w samolot i polecialam przyjrzec sie blizej tworcom firmy i opatentowanego preparatu. W samolocie duzo myslalam. Mam zaskakujace efekty skutecznosci, ale tego nie zna swiat, to nowy sposob i byc moze mnie jednej sie wydaje, ze taki istotny w medycynie. Czy robie prawidlowo, wkladajac w to tyle emocji i serca? A jesli sie myle, jesli to, co mnie wydaje sie wymarzonym sposobem kreowania zdrowia jest bledem? Dlaczego jeszcze nie mowia o tym inni?
Obok mnie siedzial czlowiek z laptopem, w srednim wieku. Nawet nie pamietam, jak to sie stalo, ze zaczelismy rozmawiac. Byl fizykiem, lecial na konferencje, opowiadal o pewnym nowatorskim projekcie, ktory wielokrotnie byl odrzucany przez srodowisko. Dopiero za kilka lat zostal przyjety jako oczywisty, logiczny, wymarzony. Przez ten czas mojemu nieznajomemu fizykowi najblizsi koledzy dawali dowody lekcewazenia, sugerowali niezbyt dobry stan umyslu, niedorzecznosc w pogladach.
Zapytal mnie, jaki jest cel mojej podrozy. Opowiedzialam, o poczatkach nowej drogi i watpliwosciach. Drazyl dalej, pytal o mechanizm sterowania odpornoscia na poziomie komorki. Po otrzymaniu odpowiedzi powiedzial cos, co pozniej zawazylo na mojej decyzji zyciowej:
„ Jedz, przyjrzyj sie dokladnie temu, co napotkasz i pamietaj, biorac moj przyklad, nigdy nie boj sie myslec poza utarte granice” (czyli po angielsku outside the box).
Po powrocie z konferencji bylam pewna swoich racji, wiedzialam, ze nie zawroci, ani nie powstrzyma mnie nikt. Wierze w to, co robie. Dzis po 6 latach mojej ptrzygody tego typu sposob kreowania odpornosci trafil juz do 40 krajow na calym swiecie. Dzieki nieznanemu fizykowi, ktoremu nigdy nie podziekuje osobiscie, mam w tym projekcie prawie od samego poczatku jego istnienia swoj skromny udzial.
Chwila rozmowy, kawalek muzyki, czasami drobny gest innych wplywaja na nasze zycie.
Pozdrawiam jesiennie cala liste z dziennika HP......13