Witaj, HP! Hello, M.C.! Podoba mi sie Twoja piosenka. Czytam: Bob Dylan, mysle: Jacek Kaczmarski. Prosze bardzo:
Bob Dylan
Ocean w nas śpi
I horyzont z nas drwi
Płytka fala fałszywie się mieni
A prawdziwy jest rejs
Do nieznanych ci miejsc
Kiedy płyniesz na przekór przestrzeni
I na tej z wielu dróg
Po co ci para nóg
I tak dotrzesz na pewno do końca
Nie potrzebny ci wzrok
Żeby wyczuć swój krok
I nie musisz wciąż radzić się słońca
Wielbicieli i sług
Tłum ci zawisł u nóg
To wolności twej chciwi strażnicy
Zaprowadzisz ich tam
Gdzie powinieneś być sam
Z nimi żadnej nie przejdziesz granicy
Zlekceważą twój głos
Którym wróżysz im los
Od jakiego ich nic nie wyzwoli
Bo zabije ich las
Rąk co klaszczą na czas
W marsza rytm co śmierć niosąc nie boli
Patrz jak piją i żrą
Twoją żywią się krwią
I żonglują słowami twych pieśni
Lecz nic nie śni im się
A najlepiej wiesz że
Nie istnieje wszak to co się nie śni
By przy śmierci twej być
Płakać śmiać się i drwić
To jedyny cel twojej eskorty
Oddaj komuś rząd dusz
I na własny szlak rusz
Tam gdzie żadne nie zdarzą się porty
Mówić będą żeś zbiegł
Ale wyjdą na brzeg
I zdradzieckie ci lampy zapalą
Ale ty patrząc w dal
Płynąć będziesz wśród fal
Aż sam wreszcie staniesz się falą
Jacek Kaczmarski
1985
Bob Dylan
Zapowiedź Jacka Kaczmarskiego do utworu spisana z albumu "Bankiet"
"Teraz piosneczka, którą napisałem w '85 roku, po występie Boba Dylana, który był jednym z bogów mojej młodości. Na koncercie na rzecz głodującej Afryki wystąpił totalnie nieprzytomny. Palił sobie na scenie, co było dla mnie kolosalnym szokiem, bo nie znam tego rodzaju samo oszołomienia, a jednocześnie było to tragiczne, bo śpiewał mądrze, tylko nie wiedział, że śpiewa mądrze. Pomyślałem tą piosenkę jako epitafium dla Dylana, Bogu dzięki jeszcze żyje, a jednocześnie jako wskazówkę dla siebie, bo ja się oszałamiam inaczej. I miałem okazję przedstawić mu ten utwór w Australii, nasze tourne (?) się nałożyły na siebie. Nagrałem kasetę, razem z tłumaczeniem przekazałem mu to i miałem zaszczyt być przyjęty przezeń, już po wysłuchaniu tej kasety. Powiedział: Hi man. I'm glad I've heard your song. Solidarity! Koniec komentarza. Dylan."
Opracował: tomekzemleduch
--------------------------------------------------------------------------------
Zapowiedź Jacka Kaczmarskiego pochodząca z nieoficjalnego albumu "Godzina z Jackiem Kaczmarskim"
"To jest piosenką która napisałem po występie Boba Dyla na 18-godzinnym koncercie na rzecz głodującej Afryki. Tam Dylan o 4-tej godzinie nad ranem czasu europejskiego śpiewał. Był dosyć mało przytomny - zapominał tekstu, zapominał grać na harmonijce. Jego oczy obracały się w swoich łożyskach. Lionel Richie sprowadzał go ze sceny. I ponieważ Bob Dylan był moim bożyszczem, nie tylko moim - mojego pokolenia i kilku innych pokoleń, był to jedyny raz, kiedy byłem szczęśliwy, że to nie było transmitowane do krajów socjalistycznych. Bowiem rzeczywiście było to żenujące, ale jednocześnie szalenie jakieś ważne dla mnie. W związku z czym napisałem piosenkę pt. "Bob Dylan", która jest pastiszem z jego utworów i próbą opisania tego, co on czuł. Ponieważ grał na rozstrojonej gitarze, więc ja też swoją rozstroję."
Opracował: plazmonik
--------------------------------------------------------------------------------
Z rozmowy z Anną M. Erecińską - "Na początku jest konkret", 1997
Dziennikarka - I żeby jeszcze legenda żyła.
Jacek - Jak w piosence o Dylanie, ludzie przychodzą zobaczyć żywą krew i czekają na to, czy padnie, czy nie. Miałem zresztą taki przypadek w 84 roku w USA. Męcząca trasa i podczas śpiewania "Obławy" poszła mi krew z nosa. Oczywiście dokończyłem utwór. Później przychodzili ludzie i mówili: "To rewelacyjnie wyglądało, jak Pan to zrobił? ".
Opracował: Lodbrok
http://www.kaczmarski.art.pl/
Bylam i splylam. Dobrego dnia wszystkim.
Ps. M.C., zabierzesz mnie do Ogrodu, co? Nie badz taka japonska wisnia jak Sciana, nie daj sie prosic. Napisz, ze pomyslisz o tym, OK?